Wszystko to bardzo groźnie. Kowalczyk przyznała, że już wcześniej nie czuła się zbyt dobrze. Nie straciłam przytomności, tylko zemdlałam, a to duża różnica. Miałam słabszy dzień. Po pierwsze, w nocy dość krótko spałam, a poza tym, w tłumie ludzi zawsze się gubiłam. Kamery, wywiady, zamieszanie... To nie moje środowisko i zawsze duży stres. Pewnie to były przyczyny. Dawno nie byłam aktywna medialnie, ostatnio, poza jedną konferencją prasową w Krakowie, jest wokół mnie cisza i chyba się trochę odzwyczaiłam - powiedziała "Faktowi" polska mistrzyni olimpijska.
Jakieś pół godziny wcześniej przekazywaliśmy samochód wylosowanemu szczęśliwcowi i już wtedy czułam się jakby trochę "ogłuszona". Później mówiłam panom ochroniarzom, którzy byli ze mną, że kręci mi się w głowie i coś jest nie tak. Chcieli mi dać się napić, ale pomyślałam, że szkoda czasu i wezmę wodę za jakiś czas. Udzieliłam wywiadu, a niedługo potem zrobiło mi się ciemno przed oczami i upadłam. Chwilę później miałam badanie ekg., sprawdzono mi poziom glukozy i wypuszczono. Wszystko jest w porządku, proszę się nie martwić. Zdarza się pewnie większości. Teraz już sobie leżę i oglądam telewizję. Najadłam się, napiłam... Wcześniej się trochę przegrzałam. Nie ma powodu do niepokoju, ja w każdym razie jestem spokojna - zapewnia Kowalczyk.