Murańka marzy o występie za trzy tygodnie w Pucharze Świata w swoim rodzinnym Zakopanem i aby tam wystartować, musi zdobyć punkty właśnie w Pucharze Kontynentalnym. W sobotę w pierwszej serii poleciał na odległość 107 metrów i uzyskał notę 128,1 pkt. Dawało mu to wysokie 13. miejsce. Chwilę później został jednak zdyskwalifikowany, bo jego narty były o 5 centymetrów za długie w stosunku do wagi ciała.
Kiedy Klimek usłyszał tą decyzję, popłakał się. "A tak byłem zadowolony ze swojego skoku" - powiedział "Faktowi" ze łzami w oczach najmłodszy uczestnik zawodów i szybko skrył się za swoim tatą.
Klimek od środy zmagał się z grypą. Przekonywał jednak szkoleniowców, że czuje się już zdecydowanie lepiej. Jeszcze w piątek ważył prawie 44 kilogramy. "Tak się chłopak stresował, że schudł ponad kilogram" - rozpaczał Krzysztof Murańka, ojciec zawodnika, który przyjechał do Kranju tuż przed zawodami.
Murańka był jedynym zawodnikiem, który został zdyskwalifikowany. "Musiałem podjąć taką decyzję. Reguły muszą być dla wszystkich skoczków jednakowe i nie ma to znaczenia, czy dany zawodnik ma 13 lat czy ponad 30. Szkoda mi tego zdolnego chłopaka, ale w tym przypadku nie dopilnowali go trenerzy. Powinni częściej sprawdzać jego wagę" - tłumaczył koordynator FIS Holender Horst Tielmann.
Trener kadry B Adam Celej i serwismen Grzegorz Sobczyk nie mieli pojęcia, że Klimek schudł tyle w ciągu tak krótkiego czasu. "Ciągle mówił, że czuje się dobrze" - tłumaczył się jedynie Celej.