Start 13-letniego Klimka Murańki w zawodach o Puchar Świata w Zakopanem stoi pod znakiem zapytania. Chcąc się zakwalifikować, chłopak musi przejść przez sito selekcji razem z seniorami.

Ojciec skoczka Krzysztof Murańka od dwóch dni nie może spać z nerwów: "Byłem pewien, że Klimek wystartuje w Zakopanem, już cieszyliśmy się na te zawody, kiedy w czwartek zadzwonili do mnie z telewizji, że Polski Związek Narciarski nie chce wystawić mojego syna. Dawno nic tak nie wyprowadziło mnie z równowagi. Przecież PZN obiecał Klimkowi start w Pucharze Świata, jeśli spełni ich warunki" - opowiada DZIENNIKOWI wzburzony.

Reklama

Warunek PZN był jeden: Klimek zostanie dopuszczony do zawodów o Puchar Świata na 120-metrowej skoczni i wystartuje razem ze światową czołówką, jeśli zdobędzie punkty w Pucharze Kontynentalnym. I rzeczywiście - spisał się lepiej, niż zakładano. Tydzień temu w niedzielnym konkursie skoków w słoweńskim Kranju zajął siódme miejsce.

"Byli pewni, że Klimek nie da rady i kiedy okazało się, że ich wymagania to dla niego bułka z masłem, próbują się wycofać. Nawet wiem, kto za tym stoi - każdy z trenerów robi wszystko, by wypchnąć swojego zawodnika. A wszystko odbywa się kosztem talentu Klimka" - uważa Krzysztof Murańka.

Reklama

Prezes PZN Apoloniusz Tajner dziwi się ojcu trzynastolatka: "Przecież my nigdy nie obiecywaliśmy Klemensowi automatycznego startu w Zakopanem. Od początku było jasne, że będzie poddany ocenie trenerów na wspólnym zgrupowaniu skoczków po 20 stycznia. Jeśli będzie skakał dobrze, to wystartuje. Ale to wcale nie jest pewne, choćby z uwagi na to, że Klimek jest jeszcze dzieckiem. Poza tym będzie startował na o 5 cm krótszych nartach, do których nie jest przyzwyczajony. To młody, niedoświadczony zawodnik i nikt nie będzie ryzykował jego życia i zdrowia. Przy zbyt silnym wietrze i tak nie wpuścimy go na skocznię, nawet jeśli zakwalifikuje się do Pucharu Świata" - zaznacza Tajner.

Ojciec Klimka chwyta się za głowę: "Oni nie potrafią zrozumieć, że Klimek nie jest zwykłym skoczkiem w swoim wieku, tylko geniuszem, i że ze skakaniem na Wielkiej Krokwi poradzi sobie lepiej od wielu seniorów. Być może po okresie wzrostu straci swoje cudowne zdolności? Może właśnie teraz jest jego pięć minut?" - pyta Krzysztof Murańka.

I dodaje: "Jeśli nie dopuszczą Klimka do tych zawodów, zabronię mu startować na dużej skoczni. Będzie się bawił w sport jak jego rówieśnicy i odzyska stracone dzieciństwo. Ale wtedy obiecuję - jeśli jeszcze kiedykolwiek zaproszą go do reprezentacji, zabronię mu tego" - oburza się w rozmowie z DZIENNIKIEM