"Ciągle ufam Hannu Lepistoe" - zapewnia Małysz. "Gdybym się uparł, podjąłby inne decyzje. Mogłem przekonać go do czwartkowych treningów na mamucie w Harrachovie, mogłem dyskutować z nim o wielu innych sprawach. Wiadomo, że gdybym chciał za wszelką cenę postawić na swoim, zrobiłbym to. Ale po to mam doświadczonego trenera, by mnie prowadził" - dodaje nasz reprezentant.

Reklama

Cierpliwości nie traci również Apoloniusz Tajner. Prezes Polskiego Zwiążku Narciarskiego był w Harrachovie i na własne oczy przekonał się, w jakiej formie jest obecnie Małysz. "Nie będę się brał za ocenianie decyzji Lepistoe. To nie moja sprawa. Oczywiście jako prezes związku interesuję się wynikami lidera drużyny, ale za wcześnie na analizy i rozliczenia" - mówi Tajner.

Nie wiadomo, czy lekko zaziębionemu Małyszowi, który w chwili odwołania niedzielnych zawodów w Harrachovie przysłał do polskich trenerów SMS-a "Jak dobrze być już w domu, tak tu ciepło i sucho", uda się gdziekolwiek potrenować przed oficjalnymi treningami zaliczanymi do zawodów w Zakopanem.Wielka Krokiew będzie zamknięta, by nie uległ zniszczeniu i tak zagrożony odwilżą oraz halnym śnieg na rozbiegu i zeskoku. Pojawiła się propozycja treningu na nowej skoczni w Szczyrku, ale z powodu zbyt wysokich temperatur szanse na jej przygotowanie są niewielkie. A na wyjazd za granicę nie ma już czasu.