Weekend zaczął się źle dla Polaka. Między wyścigami w Bahrajnie a Malezji był tylko tydzień przerwy, więc inżynierowie BMW Sauber nie mieli czasu, żeby poradzić sobie z awariami bolidu Kubicy. Już po pierwszym piątkowym treningu wiadomo było, że Polak znowu ma problemy. Sam stwierdził, że jest tak samo, jak w Malezji, gdzie w jego bolidzie zepsuło się właściwie wszystko.

Reklama

Tym razem Kubica zareagował błyskawicznie. Zaproponował, że od drugiej sesji będzie jeździł samochodem rezerwowym. Rozwiązanie ryzykowne, ale jego zespół nie miał wyjścia. Na weekend Grand Prix każdy team zabiera trzy samochody - wyścigowe dla obydwu kierowców i zapasowy. Ten ostatni jest taki sam jak wyścigowe, ale czasami może się lepiej spisywać. W Bahrajnie rezerwowy był dostosowany do Heidfelda, dlatego pojawił się jeden problem. Niemiec ma 164 cm wzrostu, Kubica 184. Mechanicy musieli więc błyskawicznie zamienić fotele i ustawić wnętrze kokpitu tak, by Polak w ogóle zmieścił się w samochodzie.

Udało się i w popołudniowym treningu był już trzeci. Kubica twierdził, że zapasowy bolid jest bardziej stabilny, przewidywalny, lepiej pracują w nim podzespoły. W sobotnim, ostatnim treningu, potwierdziło się to jeszcze raz - Polak uzyskał znakomity, czwarty czas.

W dwóch pierwszych Grand Prix sezonu zespół BMW Sauber popełniał błędy podczas kwalifikacji. Kubicę za późno wypuszczano na tor w trzeciej rundzie i nie miał szans, by przejechać pomiarowe okrążenie lekkim, nieobciążonym paliwem bolidem. "Nie możemy powtórzyć tego błędu, w Malezji straciłem przez to nawet trzy miejsca na starcie" - mówił Kubica.

Reklama

Tym razem błędów nie było. Kubica zajął w kwalifikacjach bardzo dobre, szóste miejsce. Heidfeld znowu był szybszy od Polaka (5. czas). Kierowcy BMW Sauber przegrali tylko z bolidami Ferrari i McLarena. "Te zespoły są o wiele mocniejsze, żeby pokonać je w wyścigu, musiałoby się wydarzyć coś nieoczekiwanego" - twierdził Heidfeld.

Nic nieoczekiwanego się nie wydarzyło. Z pole position, tak, jak tydzień temu w Malezji, startował Felippe Massa z Ferrari. Razem z nim w pierwszej linii był Lewis Hamilton z McLarena. Po kwalifikacjach Hamilton ostrzegał Brazylijczyka, by nie stosował żadnych trików. W Malezji Massa przegrał start z Hamiltonem, po czym próbował go kilka razy wyprzedzić. Nieskutecznie, na dodatek sam wyleciał z toru. "Przekonałem się, na co go stać, tym razem nie zostawię mu wolnego miejsca i nie dam się wyprzedzić" - zapowiadał Massa.

Rzeczywiście, w Bahrajnie Massa obronił na starcie pierwszą pozycję. Kubica przed pierwszym zakrętem musiał walczyć z Giancarlo Fisichellą z Renault. Dał się wyprzedzić tylko na chwilę, ale błyskawicznie odzyskał swoją pozycję. Bolidy Ferrari i McLarena od początku odjechały rywalom, a Kubica systematycznie tracił dystans do Heidfelda. Niemiec może być z siebie zadowolony. Jako jedyny kierowca z czołówki zdołał wyprzedzić swojego rywala - Fernando Alonso z McLarena. "Mam świetny samochód" - podsumował Heidfeld.

Kubica, który pierwszego wyścigu nie ukończył, a w drugim zajął 18. miejsce, tym razem był zadowolony. Problemy miał tylko z klapką od wlewu paliwa. "Nie chciała się zamknąć, a my nie potrafiliśmy tego naprawić. Bolid stracił przez to docisk, ale mimo to jechałem dosyć szybko. Weekend był dla nas bardzo udany" - stwierdził Polak.