Kubot i Marach zajmują szóste miejsce w rankingu najlepszych par sezonu. W poniedziałek pokonali 6:4, 7:6 (7-3) Czecha Lukasa Dlouhy'ego i Leandera Paesa z Indii, rozstawionych z numerem czwartym.
"Naszym celem było zakwalifikowanie się tu. Udało nam się to już dwa tygodnie temu w Paryżu. Mieliśmy więcej czasu na przygotowanie się. Na pewno nie przyjechaliśmy tu w roli faworyta. Nie wygraliśmy ani jednego Wielkiego Szlema w tym roku, ale pokazaliśmy solidną grę" - powiedział PAP Kubot.
Polsko-austriacki debel po raz pierwszy występuje w turnieju masters; zakwalifikował się do niego z piątego miejsca na świecie.
"Czy wygramy, czy przegramy, możemy się tu dużo nauczyć. Nie mamy nic do stracenia. W tym roku wiele par nie wiedziało, jak z nami grać, ponieważ gramy innym systemem, czyli z głębi kortu. Oliver stara się używać swojego forhendu, a ja dobrze serwuję i returnuję, tak więc uzupełniamy się" - mówił przed drugim meczem polski tenisista.
Mirnyj i Ram (nr 7.) sprawili w poniedziałek dużą niespodziankę wygrywając 6:4, 6:4 z amerykańskimi braćmi Bobem i Mikem Bryanami (2.).
W tegorocznym ATP World Tour Finals występuje także polski debel Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski. W czwartek stanie przed szansą wywalczenia awansu do półfinału z grupy A, ale musi pokonać czesko-słowacki duet Frantisek Cermak i Michal Mertinak.