"To niesamowite. Po ośmiu latach wróciłem na miejsce, w którym tak naprawdę zaczęła się moja kariera. Znów jestem na szczycie świata" - powiedział 28-letni Ammann po triumfie na normalnej skoczni w Whistler.

Na igrzyskach w Salt Lake City 13 lutego rozgrywano konkurs na dużej skoczni. Faworytem był Małysz, ale wszystkich zaskoczył mało znany dwudziestolatek ze Szwajcarii. Tym razem występował już w roli głównego kandydata do złotego medalu i nie zawiódł swoich kibiców - w obu próbach był najlepszy.

Reklama

"Osiem lat temu łatwiej było wygrać. Byłem nowicjuszem, nikt mnie nie znał. Dziś skaczę pod wielką presją. Mam jednak dużą pewność siebie i energię. Byłem gotowy, by sprostać wyzwaniu i udało się" - powiedział Szwajcar, który wyrównał osiągnięcie słynnego Mattiego Nykaenena. Fin również trzy razy był indywidualnym mistrzem olimpijskim (dodatkowo zdobył złoto w drużynie).

Ammann, jak przyznał, długo nie potrafił sobie poradzić z presją wynikającą z zaskakującego i olbrzymiego sukces w Salt Lake City, gdzie wygrał też na normalnym obiekcie. "Latający Harry Potter" przez kilka sezonów nie mógł przebić się do czołówki w Pucharze Świata, zawiódł na igrzyskach w Turynie. "Musiałem dorosnąć, dojrzeć. Teraz już inaczej postrzegam skoki, sport. Nabrałem doświadczenia" - podkreślił.

Reklama

Przełomowy okazał się 2007 rok, gdy sięgnął po złoto mistrzostw świata. W tym samym roku zajął trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej PŚ. Dwa lata później był drugi, a obecnie jest liderem. "Osiągnąłem naprawdę wysoki pułap i mam nadzieję, że szybko go nie stracę" - dodał szwajcarski narciarz.