"Nie mam sobie nic do zarzucenia. Wszystko okaże się po wyniku próbki B" - stwierdziła Marek, która po południu wróciła z Norwegii. Na krakowskim lotnisku, gdzie czekał na nią tłum dziennikarzy, przekonywała, że jest niewinna, a w Kanadzie nie brała żadnych zastrzyków.

Reklama

Kornelia Marek nie była zbytnio rozmowna. "Ja czekam na wynik próbki B 19 marca. Jestem w wierze, że wynik będzie negatywny" - stwierdziła tylko i czym prędzej opuściła lotnisko.

Badania próbki pobranej od biegaczki po biegu sztafetowym wykazały obecność w jej organizmie niedozwolonego środka - EPO, czyli erytropoetyny. Teraz pozostaje czekać na wyniki badań próbki B.