Amerykanin jest grzeczny i miły, ale kiedy opowiada o boksie, rozkręca się z każdą chwilą. Czasami prawie krzyczy. "Nie nastawiam się na pierwszą rundę. Nigdy nie ustalam sobie, że w tej rundzie zrobię to, w tej tamto. W każdej daję z siebie wszystko i jeżeli jest okazja, to ją wykorzystuję. Poza tym Gołota też ma mocny cios, a w swojej ostatniej walce z Kevinem McBridem pokazał, że potrafi przetrwać kryzys w pierwszych minutach" - mówi Mollo.

Reklama

Gołotę zna... z telewizora. "Jako chłopak oglądałem jego walki z Riddickiem Bowem. Niewiarygodne, jedne z lepszych, jakie w życiu widziałem. Obydwaj jesteśmy z Chicago, więc nawet razem trenowaliśmy w Windy City Gym u Sama Colonny. Ale tylko się mijaliśmy, nigdy ze sobą nie sparowaliśmy" - opowiada "Faktowi".

Gołota skończył 40 lat, będzie więc wolniejszy od rywala. Ale jest silniejszy i bardziej doświadczony, co w boksie ma ogromne znaczenie. Do niedawna Mollo nie był w Madison Square Garden, gdzie odbędzie się pojedynek, nawet jako kibic.

"Teraz to się zmieniło, byłem tam kilka dni temu na meczu koszykówki" - mówi pięściarz. "I nie czuję żadnej presji. Przeciwnie. Wreszcie dostałem to, co chciałem. Gołota to trudny rywal, ale dzięki tej walce ludzie w Stanach i na świecie dowiedzą się, kim jestem. Nie mogę już słuchać tego gadania, że Mike Mollo nie walczył z nikim dobrym. To wkurzające i niesprawiedliwe. Chcę stanąć oko w oko z kimś znanym i mocnym" - tłumaczy.

W tym, jak pobić Gołotę, pomagał Mollo jego trener Mike Garcia. Przed walką polecieli nawet na obóz do Miami. "Mike jest genialny w tym, co robi" - twierdzi Mollo. "Gdybym z nim trenował od początku, byłbym już mistrzem świata w wadze ciężkiej. To moje marzenie. Po walce z Gołotą dowiem się, gdzie tak naprawdę jestem w tej kategorii i czy moje marzenie kiedykolwiek może się spełnić" - kończy Mike Mollo.