Wiślacy teoretycznie też nie stoją na straconej pozycji. Ich rywale od wielu miesięcy zawodzą. W Premiership zajmują ostatnie miejsce. W czterech meczach Tottenham zdobył tylko jeden punkt, remisując 1:1 z Chelsea. Mimo to trudno znaleźć argumenty świadczące o tym, że Biała Gwiazda może w Londynie wygrać. Anglicy latem na transfery wydali 86,88 mln euro. Wisła – nic.

Reklama

Nic dziwnego, że trener Tottenhamu Juande Ramos był wczoraj bardzo spokojny. "Czy ważniejsza dla nas jest liga czy Puchar UEFA?" – zastanawiał się na konferencji prasowej Hiszpan. "Powiem tak – dzisiaj ważniejszy jest dla mnie Puchar UEFA, ale już w piątek ważniejsza będzie liga. A po weekendzie, najważniejszy będzie Puchar Ligi. W ciągu 12 dni mamy zaplanowane pięć spotkań. Oczywiście, że martwię się, słabym startem do sezonu. Potrzebujemy punktów, by awansować w górę tabeli. Musimy nadal wierzyć w nasz zespół i to samo proponuję naszym kibicom. Mamy dobry skład i wierzę, że w końcu pójdziemy w górę" – zapewniał dziennikarzy Ramos, który chwalił zespół Macieja Skorży.

"Pamiętam moje mecze z Wisłą, gdy prowadziłem Sevillę. Nie chcę jednak porównywać tamtej drużyny do obecnej. Trudno to robić, bo wtedy graliśmy towarzysko, teraz będziemy walczyć o awans. Wisła to bardzo dobra drużyna, silna pod względem fizycznym. Grają twardo i z pewnością tak samo zagrają dzisiaj" – powiedział Ramos.

W Tottenhamie nie zagrają dziś trzej, kupieni latem, gwiazdorzy Euro 2008 – Rosjanin Roman Pawliuczenko oraz Chorwaci – Vedran Corluka i Luka Modrić - czytamy w DZIENNIKU.

>>>Wisła rozpoczyna "Operację Tottenham"

Reklama

Trener Lecha Poznań Franciszek Smuda chce rozstrzygnąć losy awansu do fazy grupowej Pucharu UEFA już dzisiaj. Świadczy o tym ustawienie zespołu – od pierwszej minuty wystąpią wspólnie Robert Lewandowski i Hernana Rengifo.

Ten duet napastników ma dać poznaniakom bezpieczną zaliczkę przed rewanżem. "I nie ma dla mnie znaczenia, że gramy na wyjeździe. Dla mnie po prostu zawsze pierwszy mecz z dwumeczu jest najważniejszy. W nim rozstrzygają się najczęściej losy awansu. Musimy zatem mieć zaliczkę przed rewanżem w Poznaniu" – przyznaje poznański szkoleniowiec.

Reklama

Smuda zmienił zatem przed meczem w Wiedniu swój ulubiony wariant gry z jednym wysuniętym napastnikiem. Czy posiadane na boisku dwóch snajperów jest dobrym rozwiązaniem? Ten wariant już został sprawdzony. I wypalił! Obaj zagrali od pierwszej minuty z Grasshoppers Zurich w Poznaniu. Efekt jest doskonale znany – 6:0 dla poznaniaków.

"Chcemy zaatakować od początku. Bo wiemy, że rywal nie ma w zwyczaju ofensywy i rzucania się na przeciwnika. Raczej wyczekuje. No to w takim razie postaramy się ich zaskoczyć" – opowiada Smuda, który tłumaczy także, dlaczego potrzebuje w składzie Lewandowskiego i Rengifo razem. "Wynika to z warunków fizycznych obrońców rywala. To rosłe chłopy, które trzeba jakoś przechytrzyć" – wyjaśnia Franz.

Plany będzie chciał mu pokrzyżować przede wszystkim Jacek Bąk, który już raz wyeliminował z europejskich pucharów Lecha. Było to trzy lata temu, kiedy jego Lens wygrało w Pucharze Intertoto z Kolejorzem. "Liga francuska jest jednak silniejsza od austriackiej, a i Lech jest mocniejszy od tamtego czasu" – mówił wczoraj po treningu były obrońca polskiej kadry.

>>>Problemy Lecha przed meczem z Austrią

Przy okazji zabawił się w typowanie wyniku meczu. "Chciałbym, żebyśmy pojechali do Poznania z wynikiem 2:0" – stwierdził. Czy Lech pokrzyżuje jego plany?