Reprezentacja Polski wciąż ma szanse na awans do półfinału. Aby tak się stało, zawodnicy trenera Bogdana Wenty muszą pokonać we wtorek Norwegię i liczyć na korzystne wyniki w pozostałych spotkaniach naszej grupy.
Polska - Serbia 35:23 (21:7)
Polska: Szmal, Malcher - Jaszka 1, K.Lijewski 1, Kuchczyński 3, Wleklak 1, B.Jurecki 5, Jurasik 4, M.Jurecki 3, Tłuczyński 11/3, M.Lijewski 5, Gliński 1, Siódmiak, Bielecki.
Serbia: Stanic, Pejanovic - Kojic 2, Sesum 1, Vujin 5, Vuckovic 2, Stojanovic 2, Toskic 1, Ilic 6/1, Bojinovic 4/1, Curuvcija, Markovic, Prodanovic.
Polacy rozpoczęli spotkanie od ładnego ataku pozycyjnego zakończonego golem Michała Jureckiego. Po chwili Serbowie wyrównali, a na kolejne trafienia musieliśmy czekać aż cztery minuty. Na szczęście to nasi reprezentanci jako pierwsi przełamali okres strzeleckiej niemocy, a konkretnie zrobili to Bartosz Jurecki i Marcin Lijewski, którzy wyprowadzili nas na prowadzenie 3:1.
Po kolejnych pięciu przewaga Polaków wzrosła do czterech bramek. Zasługa w tym głównie Sławomira Szmala, który w bramce - jak już to ma w zwyczaju - dokonywał cudów, i Patryka Kuchczyńskiego, który pewnie wykańczał kontry biało-czerwonych. Nie mniej skuteczni od bohatera wczorajszego meczu z Danią byli Tomasz Tłuczyński i Marcin Lijewski. To właśnie po golu tego ostatniego Polacy wyszli na prowadzenie 9:2.
W kolejnym okresie gry Polacy nie zwalniali tempa. Byli bardzo aktywni w obronie i niemal bezbłędni w ataku. Efekt był taki, że na dziesięć minut przed zakończeniem pierwszej połowy prowadzili dziewięcioma bramkami (14:5)!
Naszym było chyba jednak wciąż mało, bo na przerwę schodzili z przewagą czternastu bramek. Kolegom z pola pozazdrościł nawet Sławomir Szmal, bo nawet on próbował zaskoczyć bramkarza rywali. Niestety, nieskutecznie, choć i tak nie mamy prawa narzekać.
Po zmianie stron mecz był już bardziej wyrównany, choć i tak stroną dominującą cały czas byli Polacy. Dobra gra podopiecznych Bogdana Wenty coraz bardziej denerwowała naszych rywali. Jeden z nich swoją frustrację wyładował na Marcinie Lijewskim, któremu w jednym ze starć łokciem rozbił łuk brwiowy. Nasz reprezentant cały zakrwawiony musiał opuścić plac gry.
Pod nieobecność naszego rozgrywającego ciężar gry wzięli na siebie skrzydłowi - Tomasz Tłuczyński i Mariusz Jurasik, którzy co rusz popisywali się szybko wyprowadzanymi kontrami.
Gdy wynik meczu był już rozstrzygnięty Bogdan Wenta dał szansę rezerwowym. Na placu gry pojawili się między innymi Adam Malcher, który zastąpił w bramce Sławomira Szmala, a także Karol Bielecki, Bartosz Jaszka i Krzysztof Lijewski. Ostatnią bramę z Serbią nie zdobył jednak żaden z nich a Tomasz Tłuczyński, którzy dziś na jedenaście rzutów nie pomylił się ani razu.