Już nie wiem, co mam powiedzieć. Trzeci raz z rzędu zakładamy sobie, żeby nie dać odskoczyć przeciwnikowi, walczyć o każdą piłkę, agresywnie, a tymczasem znowu to się nam rozmywa w pięć-sześć minut. Widzimy różne dziwne sytuacje, jak ta, w której Tomek Tłuczyński rzuca piłkę gdzieś na naszą ławkę. Potem znowu walczymy. Ciężko nam się dzisiaj grało. Było wiele sytuacji zakończonych nieskutecznie. W tym meczu podporządkowaliśmy się trochę stylowi Macedończyków, temu chaosowi - mówi Bogdan Wenta

Reklama

W pierwszej połowie nasza gra pozostawiała wiele do życzenia. Obrona powinna być agresywniejsza, bo przecież poza wykorzystanymi karnymi Kiril Lazarov tak wiele nam krzywdy nie zrobił. Sędziowie pozwalali mu przy kryciu szarpać naszego obrońcę. Robił to jak chciał, Bartka Jaszkę prawie przewrócił, trzymając za koszulkę, jednak arbiter nie reagował. Ale to są sceny, których nie powinno się brać pod uwagę, bo to dla nas żadne usprawiedliwienie - dodaje trener Polaków

W drugiej połowie była jeszcze jakaś szansa na dogonienie rywali, ale znowu pojawiły się kary. Nie możemy jednak tym się usprawiedliwiać, bo znowu wszyscy powiedzą, że Wenta coś gada bez sensu. Przykro, że przegraliśmy - szukaliśmy rytmu i do końca nie mogliśmy go znaleźć. Było sporo czystych sytuacji. Gdybyśmy je wykorzystali, byłby remis - wyjaśnia trener

To był trzeci mecz z rzędu, w którym pierwszą połowę trochę przespaliśmy. Jak w każdym spotkaniu pokazaliśmy, że potrafimy wrócić do gry. Niestety, dzisiaj nie udało nam się zakończyć meczu sukcesem. Wydaje się, że Macedończykom pomagały nie tylko ściany - zauważa Marcin Wichary (bramkarz reprezentacji Polski):

Reklama