Małysz przekonuje, że jeszcze będzie dobrze skakał. "Nasz trener twierdzi, że mam potencjał i możliwości, muszę to tylko uwolnić. Raz się udaje, a raz nie" - powiedział tuż po konkursie.

Reklama

"Czegoś mi zabrakło, mam nadzieję, że Garmisch będzie lepsze, a także że dopisze mi tam szczęście. Ja również widzę dużą różnicę między tymi sobotnimi skokami a niedzielnymi, jednak nie wiem jeszcze, z czego ona wynika" - stwierdził.

Nasz najlepszy skoczek zwala winę na wiatr. "Wpływ na skoki w konkursie ma cały dzień, czasem popełni się jakiś błąd. Jednak przy trudnych warunkach wietrznych czasem nie jest się w stanie nic zrobić. Patrząc na wiatr, jaki miał na przykład Thomas Morgenstern, to trudno coś sobie zarzucić. On skacze bardzo dobrze, ale szczęście mu dwa razy dopisało. Wczoraj skakaliśmy w podobnych warunkach i wcale bardzo nie odbiegał odległościami" - tłumaczy Małysz.

Czterokrotny zdobywca Kryształowej Kuli znalazł też i inne wytłumaczenie. "W niedzielę rano graliśmy na hali w piłkę nożną zamiast tradycyjnie w siatkówkę. Jest to trochę inny ruch, i może to spowodowało, że moje nogi nie były tak świeże" - powiedział Małysz.