Po co Adam Małysz przyjechał do Oberstdorfu? Będzie walczył o medal, czy tylko weźmie udział w tych zawodach?
Adam nie ma jeszcze medalu z mistrzostw świata w lotach. W ubiegłym roku w Planicy pokazał, że nie ma problemów z odnoszeniem zwycięstw na skoczniach mamucich. Więc oczekiwania można mieć wielkie. Niestety, w tym sezonie poziom jest tak wysoki, że będzie mu trudno stanąć tu na podium. Ale nie jest to niemożliwe.
A pozostali nasi reprezentanci?
Kamil Stoch ma wszystko, co potrzebne dobremu skoczkowi narciarskiemu. Zeszłej zimy też nieźle spisywał się na mamutach. W tym roku w Harrachovie było obiecująco, ale w Willingen coś się zepsuło, przyszło rozczarowanie. Teraz sam nie wiem, na co go stać.
To prawda, że zastanawiał się pan nad wycofaniem naszej reprezentacji z zawodów drużynowych?
Kto tak twierdził? Nigdy w życiu nie przyszło mi coś takiego do głowy. A już na pewno czegoś takiego nie powiedziałem. Ktoś inny musiał to wymyślić. Ja chciałem zabrać tutaj jeszcze jednego zawodnika, Macieja Kota. Zależało mi na tym, by dopiero tu na miejscu zdecydować, kto wystąpi w kwalifikacjach i konkursie drużynowym. Podczas treningów zrobić takie nasze eliminacje i wybrać czterech najlepszych. Ale ustaliliśmy, że lepiej dla Maćka będzie, jak zostanie w kraju i przygotuje się do mistrzostw świata juniorów. To jego główny cel w tym sezonie, a występ na małej skoczni zaraz po skokach na mamucie mógłby skończyć się fatalnie.
Może miejsca zajmowane przez naszych zawodników w zawodach drużynowych oddają rzeczywisty poziom polskich skoków?
Tak jest. Ale to wyniki poniżej naszych możliwości. Oczywiście, nie spodziewałem się miejsca na podium, ale zaraz za nim? Czemu nie. Tylko wszystko musi zaskoczyć.
Do końca sezonu pozostały jeszcze mistrzostwa w Oberstdorfie i sześć konkursów Pucharu Świata. Uważa pan sezon za stracony?
Jeśli weźmiemy pod uwagę wyniki w Pucharze Świata, to tak. Oczekiwaliśmy dużo, dużo więcej. Nie tylko jeśli chodzi o Adama. Ale nie tracę nadziei. Jak długo jest jeszcze możliwość osiągnięcia czegoś, musimy wierzyć w sukces. Do ostatnich zawodów w Planicy jeszcze sporo czasu.