"To co się dzieje jest bardzo złe dla wizerunku polskiej piłki za granicą" - powiedział Beenhakker. "Jest też złe w kontekście naszych przygotowań do Euro 2008 i organizacji Euro 2012. Jeżeli rezultaty, jakie osiągniemy w czasie Euro nie będą zgodne z oczekiwaniami, to mam nadzieję, że przegramy na boisku, a nie poza nim. To nie będzie łatwe, ale chcemy utrzymać reprezentację czystą od czynników zewnętrznych związanych z korupcją. Mam nadzieję, że odpowiedzialni ludzie wszystko wyjaśnią i wyczyszczą do końca polską piłkę. Nie chcę, żeby młodzi polscy piłkarze, tacy jak Kuklis, Lisowski, czy Golański, płacili za dawne grzechy swoich klubów. Przecież wielu utalentowanych piłkarzy, którzy mogą decydować o przyszłości polskiej piłki, może zaraz wylądować w II lub III lidze. To nie pomaga dobrze myśleć o przyszłości futbolu w Polsce. Nie jestem ekspertem i jeżeli polskie prawo nakazuje karać kluby, to ja to respektuję, chociaż nie widzę w tym sensu" - dodał trener, który do tej pory nie chciał zabierać głosu na temat korupcji w polskiej piłce. Teraz okazało się, że jest on wielkim zwolennikiem abolicji.

Reklama

"Dla mnie jest ważne także to, że zanosi się na zmiany w zarządzie PZPN. Listkiewicz podjął odważną decyzję zatrudniania mnie - trenera z zagranicy, co nie było dla niego łatwą decyzją. Współpracujemy razem od dwóch lat i układa się to perfekcyjnie. Mogę zapewnić, że marzę o tym, żeby zostać w Polsce do końca kontraktu. Wierzę w tych chłopaków, ich potencjał, przyszłość polskiego futbolu. Ale istotne jest dla mnie także z kim będę pracować przez następną kadencję, a z tego co słyszałem to Michał Listkieiwcz nie zamierza kandydować. Nie wiem czy po wrześniowych wyborach atmosfera w związku będzie tak samo pozytywna, jak teraz. Moja dalsza przyszłośc w Polsce stanęła pod znakiem zapytania. Nie wiem czego się spodziewać. Ale żeby nie było wątpliwości - na tę chwilę chcę wypełnić kontrakt. Chcę tylko żeby wszyscy wiedzieli, że dla mnie jest to problem, bo wsparcie takich ludzi jak prezes Listkiewicz, czy sekretarz Zdzisław Kręcina pozytywnie wpłynęło na nasze wyniki na boisku" - bronił swoich pracodawców Leo, a Listkiewicz nie pozostawał Beenhakkerowi dłużny i na zakończenie konferencji wygłosił mowę pochwalną na temat "najbardziej profesjonalnego trenera, z którym miał okazję współpracować".

Wzięcie Listkiewicza w obronę przez selekcjonera, który z kasy PZPN pobiera 800 tys. euro rocznie, jest zrozumiałe. Także sympatia, jaką Beenhakker darzy prezesa PZPN jest łatwa do wytłumaczenia, bo prezes PZPN jest sympatycznym, kulturalnym i inteligentnym człowiekiem. Beenhakker nie zdaje sobie jednak sprawy, że za Listkiewiczem stoi cała armia skorumpowanych, nieprofesjonalnych działaczy. Może ktoś powinien wyjaśnić Holendrowi, że prezes PZPN firmuje swoim nazwiskiem ten chory układ? A do czasu, kiedy nie pozna całej prawdy o polskich działaczach piłkarskich, lepiej niech nie wypowiada się na temat korupcji - czytamy w DZIENNIKU.