Przed dwoma laty Polacy przegrali bowiem wszystkie trzy pojedynki w grupie i zajęli w niej ostatnie miejsce. "Wtedy byliśmy Kopciuszkiem, teraz mamy już ugruntowaną pozycję, a na rozkładzie mamy już wszystkie deble z czołówki rankingu" - mówi Fyrstenberg, zapewniając, że tym razem Polakom pójdzie dużo lepiej.
Początkowo Polacy mieli jechać na turniej jako rezerwowi, dlatego poważnie rozważali rezygnację z tej imprezy. Później jednak z udziału w Masters wycofał się debel z Izraela Jonathan Erlich i Andy Ram, dlatego Fyrstenberg i Matkowski dostali szansę walki z najlepszymi.
Mijający sezon był dla polskiego debla bardzo udany. Największy sukces osiągnęli, triumfując w turnieju Madrycie - to najważniejsza wygrana w ich karierze.
W Szanghaju Polacy są rozstawieni z numerem siódmym, a w wyniku losowania znaleźli się w Grupie Złotej. Ich pierwszymi rywalami będą w poniedziałek Kanadyjczyk Daniel Nestor i Serb Nenad Zimonjic. Każdy debel za przyjazd do Szanghaju i wyjście na kort otrzyma 50 tysięcy dolarów do podziału, a każde zwycięstwo w grupie jest warte 15 tys. Wygrana w półfinale daje kolejne 25 tys., a na triumfatorów czeka premia w wysokości 100 tys.
Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg wreszcie się doczekali - już dziś startuje turniej najlepszych deblistów sezonu - Masters Cup. "Matka" i "Frytka" znaleźli się w tym doborowym gronie już po raz drugi, ale o pierwsze zwycięstwo będą walczyć właśnie w Szanghaju. Pierwszy mecz polskiego duetu już w poniedziałek.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama