Po katastrofie w Pekinie Jędrzejczak chciała rzucić pływanie. Potem zdecydowała, że wyprowadzi się z Polski na Węgry, by trenować pod okiem Turiego Gyorgima. W końcu jednak wszystko się wyjaśniło - "Oti" zostaje w Warszawie i będzie ćwiczyć z dotychczasowym trenerem Pawłem Słomińskim.
"Bardzo się cieszę, że nie rzuca mnie i pływania, bo jestem z nią związany emocjonalnie i wiem, że wspólnie możemy jeszcze wiele osiągnąć" - mówi Słomiński. Żeby Jędrzejczak wróciła do treningowej formy, muszą upłynąć nawet dwa miesiące. "Zależy mi na tym, aby Otylia wróciła w pełni zdrowa, bez groźby nawrotu jakiejś dolegliwości. Musimy zrobić pełną diagnostykę jej zdrowia" - podkreśla Słomiński.