Na początku kwietnia mocna grupa w składzie Lato, Zdzisław Kręcina, Andrzej Placzyński i Jan de Zeeuw poleciała do RPA przygotowywać czerwcowe zgrupowanie reprezentacji Polski i towarzyskie mecze z RPA i Irakiem. Tak brzmiała wersja oficjalna. Panowie jednak zbyt zajęci byli formułowaniem skandalicznego 10-letniego kontraktu SportFive z PZPN, bo zapomnieli znaleźć stadion na mecz międzypaństwowy. Z Irakiem zagraliśmy na jakimś uniwersyteckim pastwisku w Kapsztadzie, a Telewizja Polska z pieniędzy polskiego podatnika zapłaciła SportFive i PZPN z tego tytułu kilkaset tysięcy euro. Pastwisk ci u nas dostatek. Pod Olsztynem, Przemyślem czy Nowym Sączem.

Reklama

Naprawdę nie trzeba wieźć piłkarzy kilka tysięcy kilometrów po to żeby zagrali na zwykłej łące z byl kim; przecież kilka miesięcy temu de Zeeuw opowiadał, że zagramy z Hiszpanią lub Argentyną. Skończyło się na rezerwowej ekipie Iraku, która z rywalizacji o mundial w RPA odpadła równo rok temu w trzeciej rundzie eliminacji strefy azjatyckiej.

Sportowo tymi meczami nie zyskaliśmy nic, a obraz reprezentacji pozostał w głowie żałosny. Kadra w tym składzie nie zagra już nigdy. Sens merytoryczny pobytu w RPA? Żaden. Futbol afrykański i azjatycki jest zdecydowanie różny od europejskiego a jesienią, z tego co pamiętam, mecze o wszystko grać będziemy z Irlandią Północną, Czechami, Słowacją i Słowenią a nie z Katarem i Togo. Dlatego za dobór rywali dla SportFive i sztabu Leo szkolna dwója. Tak naprawdę to całe zgrupowanie w Afryce było jednym wielkim i kosztownym nieporozumieniem. Chyba, że chodziło o oceanarium.

Ale w Barcelonie i Lizbonie też można pooglądać przez szybę ryby. Tyle, że jest bliżej a do tego lepiej tam w piłkę grają niż w RPA. Większość podstawowych graczy naszej kadry na afrykański rekonesans nie pojechała. Wybrali wakacje. Być może właśnie dlatego Beenhakkerowi tak szybko i często puszczały w Afryce nerwy. Bezsensowne polemiki i trenowanie dziennikarzy jeszcze da się zaakceptować, choć niechętnie, ale wyzywanie fotoreportera („Fuck off”) to już gruba przesada. Są jakieś granice dobrego wychowania, nawet jeśli Leo lubi słowo fuck. W przeszłości był przecież fucking Wichniarek, fucking Jeleń oraz fucking poziom dna.

Reklama

Czy wyobrażacie sobie żeby polski piłkarz grający w Holandii np. Jerzy Dudek, Tomasz Iwan, Tomasz Rząsa czy Włodzimierz Smolarek albo polski trener np. prowadzący Feyenoord jak Antoni Brzeżańczyk w latach siedemdziesiątych w ten sposób zwracali się do dziennikarzy holenderskich? Następnego dni mogliby podpisać rozwiązanie kontraktu, nie kupować gazet w kiosku i zmykać czym prędzej do kraju. Ale my Leo pozwoliliśmy na wszystko. Na zajmowanie się po cichu Feyenoordem, na traktowanie nas z góry, na tresowanie dziennikarzy.

W kraju też bałagan. Widzew zdegradowany za korupcję i to oznacza, ze w barażach zagra przegrane, wydawałoby się już po ostatniej kolejce pierwszej ligi, Podbeskidzie Bielsko- Biała. Tylko z kim zagra? Z nie zasługującą sportowo na jeszcze jedną szansę Cracovią czy możę jednak z Arką Gdynia? Warunków licencyjnych nie spełniły co najmniej cztery kluby ale na cenzurowanym jest tylko ŁKS. Bo nie ma „swoich ludzi” tak jak Ruch, Odra czy Polonia Bytom we władzach PZPN. Jestem za respektowaniem prawa, jestem przeciwko patologicznemu prowadzeniu klubu a la Daniel Goszczyński ale niech prawo, także licencyjne będzie równe dla wszystkich. A przede wszystkim niech licencje będą rozstrzygane dużo wcześniej, aby tryb odwoławczy mieścił się w terminie rozgrywania starego sezonu. A tak, jest jak przed rokiem. Wiadomo, że nic nie wiadomo. Nie łudzę się. Z prezesem Grzegorzem Lato nie będzie inaczej.