"Jeśli lokaut będzie się przedłużał, przyjadę grać w ASVEL Villeurbanne, bo to klub bardzo mi bliski" - mówi Francuz Tony Parker. "Nie wykluczam powrotu do Europy" - przyznaje Rosjanin Andriej Kirilenko. "Gdyby Kobe Bryant poczuł głód gry w koszykówkę, zapraszamy. Oczywiście nie zapłacimy mu tyle, ile zarabiał w Los Angeles Lakers, ale zapewnimy wystarczająco godne warunki" - zapewnia menedżer Besiktasu Stambuł.
Lokaut w NBA spowodował, że nawet gwiazdy tej ligi łaskawym okiem zaczęły patrzeć w kierunku klubów Starego Kontynentu. Szansę na pozyskanie - przynajmniej na jakiś czas - ciekawej postaci z NBA mają także kluby polskiej ekstraklasy. Na razie jednak nie wykazują specjalnego zainteresowania. A nie chodzi wcale o wielkie pieniądze, można przecież trafić na taką okazję, jak kaprys Rona Artesta. Ekscentryczny skrzydłowy stwierdził, że chciałby zagrać w... Wielkiej Brytanii lub Finlandii. I mimo tłumaczeń agenta, że poziom koszykówki w tych krajach nie jest wysoki, nastawiony na przygodę Artest nie zamierza zmieniać zdania.
W przypadku Polskiej Ligi Koszykówki skończyć się może na "tylko", a może "aż" kilku meczach z udziałem Marcina Gortata. "Chciałbym wystąpić w ŁKS, mogę zagrać w Prokomie" - mówił środkowy. W sprawę włączyła się prezydent Łodzi Hanna Zdanowska, która apeluje do sponsorów, aby wsparli możliwość gry Gortata w ŁKS.
"Oczywiście nikt nie musi mnie przekonywać, że nawet jeden mecz Marcina w barwach ŁKS rozegrany w polskiej lidze oznaczałby wielkie zainteresowanie mediów i świetną promocję dla naszej ekstraklasy" - dodaje prezes PZKosz, Grzegorz Bachański.