Koszykarze Asseco Prokomu rozegrali najgorszy mecz w sezonie i ustanowili niechlubny rekord pod względem liczby zdobytych punktów. Nie był to jednak ich najgorszy dorobek w Eurolidze, bo w grudniu ulegli w Kazaniu Uniksowi 41:68.
Mistrzom Polski nie wychodziło w Maladze prawie nic. Przegrali walkę pod tablicami (38:41), mieli o połowę mniej asyst od gospodarzy (7:14) i fatalną skuteczność rzutów z dystansu - trafili tylko raz na 21 prób, a uczynił to Alex Acker w 36 min. spotkania.
Gdynianie, choć słabo rozpoczęli, i tak najlepiej spisywali się w pierwszej kwarcie. Przegrywali po trzech minutach 2:8, ale w kolejnych wzmocnili obronę i mimo mizernej skuteczności zaczęli odrabiać straty. Pod koniec tej części uzyskali nawet prowadzenie 10:8 po rzucie Rasida Mahalbasica. Po 10 minutach był remis 13:13.
Pierwsza kwarta nie zapowiadała tak słabego występu w kolejnych kwartach. Trener Unicai, były szkoleniowiec Śląska Wrocław Jasmin Repesa, dokonał jednak kilku zmian i jego drużyna zaczęła od drugiej kwarty powiększać przewagę.
Gdynianie pudłowali z wielu pozycji i ustępowali Hiszpanom w walce pod tablicami. Po 20 minutach podopieczni trenera Kestutisa Kemzury przegrywali 23:34, a w trzeciej odsłonie trzykrotnie różnicą 16 punktów (25:41, 27:43, 31:47). Zupełnie niewidoczny był rozgrywający reprezentacji Polski Łukasz Koszarek. Problemy ze zbyt duża liczbą fauli mieli jego zmiennik Jerel Blassingame i Ryan Richards.
Rywale zdobywali punkty spod kosza, gdzie mistrzowie Polski nie potrafili znaleźć sposobu na serbskiego środkowego Kostę Perovica, a także po kontratakach kończonych przez Słoweńca Zorana Dragica czy Amerykanina Jamesa Gista.
W 33. minucie gospodarze prowadzili 52:35 i było jasne, że takiej różnicy gdynianie nie będą w stanie zniwelować.
Kolejny mecz Asseco rozegra w Berlinie z Albą 29 listopada.