Fani cierpliwie czekali na zawodników, którzy w drodze powrotnej z Oakland zrobili sobie przystanek na świętowanie w Las Vegas. W niedzielę "Kawalerzyści" pokonali w siódmym, decydującym spotkaniu broniących tytułu Golden State Warriors 93:89 i wygrali rywalizację do czterech zwycięstw 4-3. Przegrywali już 1-3. Żadnej drużynie wcześniej nie udało się w finale odrobić takiej straty. Miasto Cleveland na mistrzowski zespół w którejś z zawodowych lig czekało 52 lata. W 1964 roku w futbolu amerykańskim (NFL) triumfowała ekipa Browns.

Reklama

Oczekiwanie na zawodników kibicom miały uprzyjemnić występy tancerek, puszczana muzyka oraz skrót z powtórki finałowych spotkań. Ostatnie minuty niedzielnego pojedynku wywołały taką euforię jakby to była transmisja na żywo.

Po ostatnim meczu chodziłam całą noc i powtarzałam +czy my naprawdę wygraliśmy?". Nie mogłam w to uwierzyć. Nie mieliśmy w mieście wcześniej tytułu za mojego życia. Czekaliśmy tak długo - podkreśliła Diana Beetler.

Czekająca z nią na lotnisku córka Zoe przyznała, że po ostatniej akcji meczu płakała. "Wszyscy płakali" - dodała.

Gdy samolot wylądował pojawiający się kolejno zawodnicy byli entuzjastycznie witani. Największa wrzawa zrobiła się, gdy jako ostatni zaprezentował się niosący trofeum za mistrzostwo James. Pochodzący z pobliskiego Akron zawodnik miał na sobie koszulkę z wymownym napisem "Ultimate Warrior" (największy wojownik), która była też nawiązaniem do nazwy rywali.

James karierę w NBA rozpoczął w 2003 roku, kiedy Cavaliers wybrali go z pierwszym numerem w drafcie. Po siedmiu sezonach bezskutecznej walki o mistrzostwo opuścił drużynę, a wściekli fani palili koszulki z jego nazwiskiem. Przeniósł się do Heat, z którymi zagrał w czterech finałach z rzędu i dwa z nich wygrywając. Do Cleveland wrócił w 2014 roku z obietnicą zdobycia dla miasta tytułu. Blisko był już rok temu, ale wtedy to Warriors wygrali finał 4-2.

31-letni skrzydłowy nie omieszkał przypomnieć o krytyce, jaka go spotykała w ostatnich latach. Na jednym z portali społecznościowych zamieścił swoje zdjęcie z trofeum, do którego dołączyć wyliczenie kierowanych pod jego adresem zarzutów.

Mówili, że już nie wygrywasz, nie jesteś tak dynamiczny jak kiedyś, najlepsze dni masz już za sobą. Kwestionowali twoją determinację, twoje przywództwo, poświęcenie. Nie masz już instynktu zabójcy, powrót do pierwszego klubu to największy błąd w twojej karierze, przez ciebie zwolnili trenera, a zawodnicy są wymieniani, nie ma dobrej współpracy z Kyrie Irvingiem i Kevinem Love, jest zbyt przywiązany do kolegów z klubu, nie ma szans, by przywiózł do Cleveland trofeum, itd., itp...Ale wiecie co? TO NIE MOJA SPRAWA - spuentował James.

Reklama

Celebrowanie tytułu ma potrwać w Cleveland do końca tygodnia. Na środę zaplanowano paradę w centrum miasta.