Do końca spotkania pozostały trzy sekundy, kiedy 26-letni Lamb otrzymał piłkę. Miał nieco kłopotów z jej opanowaniem, a naciskający go rywal zdołał mu ją nawet wybić. Rozgrywający Hornets musiał po nią wrócić na własną połowę i od razu po złapaniu odwrócił się i oddał niecodzienny rzut, po którym piłka trafiła do kosza. Po chwili rozpoczęła się szaleńcza radość gości, a miejscowi nie mogli uwierzyć, że w ten sposób stracili zwycięstwo.

Reklama

To wspaniałe uczucie. Przez całe spotkanie ciężko walczyliśmy o wygraną. Wszyscy, którzy pojawili się na parkiecie, mieli wkład w sukces - podkreślił rezerwowy Lamb, który zdobył łącznie 13 punktów, trafił m.in. trzy z czterech "trójek".

Trwa ładowanie wpisu

Rozczarowania nie krył pilnujący go Pascal Siakam. Nie wiem, co mógłbym zrobić lepiej. Wydawało się, że to nie prawa się udać - podkreślił kameruński koszykarz gospodarzy.

Wśród "Szerszeni" najskuteczniejszy był Dwayne Bacon - 20 pkt. Wyróżnili się także Kemba Walker 15 pkt i 13 asyst oraz Willy Hernagomez - 13 pkt i 10 zbiórek.

W zespole Raptors Kawhi Leonard zdobył 28 punktów, ale spudłował przy stanie 114:112 na 5,8 s przed ostatnią syreną.

Popis gry dał 33-letni LaMarcus Aldridge z San Antonio Spurs. Uzyskał 48 pkt i miał 13 zbiórek, a "Ostrogi" pokonały na wyjeździe Boston Celtics 115:96. To jego drugi wynik w tym sezonie, 10 stycznia uzyskał 56 "oczek" z Oklahoma City Thunder.

Jak na razie ani ekipa Spurs, ani Hornets nie zapewniły sobie awansu do play off. W lepszej sytuacji są zawodnicy z San Antonio, którzy z bilansem gier 43-31 zajmują ósme miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Na Wschodzie "Szerszenie" (34-29) plasują się na 10. pozycji.

Reklama

Marcina Gortata od kilku tygodni nie ma w Los Angeles Clippers, a jego byli koledzy klubowi wygrywają mecz za meczem. Tym razem triumfowali w wyjazdowej potyczce z New York Knicks 124:113. To ich piąte zwycięstwo z rzędu i 10. w ostatnich 11 występach.

W końcówce przegrywali 103:104, ale wówczas ciężar odpowiedzialności za rezultat wzięli na siebie Danilo Gallinari (26 pkt, osiem zbiórek) i Lou Williams (29 pkt, siedem asyst). Włoch odnotował co najmniej 20 pkt w kolejnych dziewięciu występach.

Stephen Curry wrócił do składu Golden State Warriors, a obrońcy tytułu wygrali z Detroit Pistons 121:114. Dzień wcześniej przydarzyła im się wpadka w postaci porażki różnicą 35 punktów z Dallas Mavericks. Ze swym liderem na parkiecie prowadzący na Zachodzie "Wojownicy" (50-23) pokazali inne oblicze; Curry zdobył 26 punktów, a Klay Thompson dodał 24.