Bukowiecki (AZS UWM Olsztyn) przez dwa tygodnie walczył z grypą. W kole w hali Emirates Arena wyraźnie nie był sobą. W najlepszej z trzech prób pchnął 20,18. Do awansu do ośmioosobowego finału zabrakło mu 13 centymetrów.
Same niecenzuralne słowa cisną mi się na usta, ale nie będę ich wypowiadał. Nie miałem dziś mocy. Choroba mi ją zabrała. W grudniu i styczniu - po przygotowaniach w RPA - czułem się świetnie przygotowany do sezonu. Grypa, z którą walczyłem przed mistrzostwami - wszystko popsuła. Wiele więcej wam nie powiem - oświadczył Bukowiecki.
Był wyraźnie zdenerwowany i załamany.
To jedna z największych porażek w moim sportowym życiu. Wiedziałem, że nie jestem w życiowej dyspozycji po chorobie, ale nie sądziłem, że jestem tak słaby, żeby zająć 11. miejsce. Tata (trener) schodził do mnie w eliminacjach i próbowaliśmy coś poprawić, ale nie miałem mocy. W trzeciej kolejce czułem, że jest w miarę dobrze, a wyświetlony wynik to 20,18. Dramat - ocenił Bukowiecki.
Dwa lata temu w Belgradzie Polak zdobył złoty medal halowych mistrzostw Europy.
Cieszę się, że do finału awansował Michał Haratyk. Wyglądał w eliminacjach bardzo dobrze i mam nadzieję, że wieczorem pozamiata i tytuł mistrza Europy zostanie w Polsce - dodał Bukowiecki.
Haratyk (KS Spring Bielsko-Biała) w eliminacjach był drugi z najlepszych wynikiem w sezonie 20,98. Dalej pchnął tylko Bośniak Mesud Pezer - 21,08. W eliminacjach odpadł także trzeci z Polaków - Jakub Szyszkowski (AZS AWF Katowice), który w piątkowe przedpołudnie był 10. z wynikiem 20,28. Do finału jako ostatni awansował Portugalczyk Francisco Belo - 20,31.
Finał rozpocznie się w piątek o 21.35.