Obecne zadłużenie PZLA to już nie 1,5 mln zł, a połowa mniej. Długi udało się zredukować dzięki oszczędnościom i wsparciu sponsorów. "Zaczęliśmy oszczędzać na wszystkim. Począwszy od wydatków bieżących i kosztów administracyjnych" - mówią działacze.

Reklama

Skąd wzięło się zadłużenie okaże się po kontroli przeprowadzanej przez Ministerstwo Sportu i Turystyki. Wszystko okaże się pod koniec grudnia.

Irena Szewińska zapewnia, że zaległe sprawy finansowe z zawodnikami zostały uregulowane. "Nigdy nie było takiej sytuacji, byśmy nie uregulowali czegoś. Czasami to trwało trochę dłużej i to nie tylko z naszej winy" - tłumaczy.

Finansowe perturbacje PZLA nie miały żadnego wpływu na przygotowania zawodników do najważniejszych startów w tym sezonie. "Nie było sytuacji, by zabrakło środków na wcześniej zaplanowane zgrupowania, opłacenie trenerów, lekarzy, masażystów. Każdy zawodnik kadry olimpijskiej był również zaopatrzony w niezbędne odżywki" - kończy pani prezes.