"Rozmawiałem już z Beenhakkerem na temat wydarzeń we Lwowie. Wyjaśnił mi, że podjął decyzję o zawieszeniu trójki piłkarzy z powodu złamania regulaminu dyscyplinarnego. Mimo, że zabronił im wychodzić z hotelu po przegranym meczu, oni go opuścili" - powiedział Listkiewicz.

Reklama

Wczoraj trener Leo Beenhakker zdecydował o zawieszeniu na czas nieokreślony trzech kadrowiczów - Artura Boruca, Dariusza Dudki i Radosława Majewskiego. Piłkarze podpadli "niedopuszczalnym i nieodpowiedzialnym" zachowaniem po przegranym 0:1 meczu z Ukrainą.

Selekcjoner planuje przeprowadzić indywidualne rozmowy z każdym z zawieszonych piłkarzy. Dopiero wtedy zapadną decyzje co do ich przyszłości w reprezentacji. Powinny tak się stać do wtorku. "Jeśli Beenhakker podtrzyma stanowisko z czwartku, to na pewno zabraknie ich w kadrze na pierwsze mecze eliminacji MŚ ze Słowenią i San Marino" - dodał Listkiewicz.

Prezes PZPN podkreślił, że Beenhakker ma pełne poparcie władz związku. "Zaakceptujemy każdą decyzję trenera" - powiedział dodając, że związek nie zamierza z własnej inicjatywy karać piłkarzy.

"Oni postąpili nie fair przede wszystkim w stosunku do kolegów, którzy być może też mieli ochotę wyjść, ale potrafili się dostosować do zakazu trenera. Z drugiej strony piłkarze we Lwowie nie mieli czego świętować, bo zagrali słabo, ale to inna sprawa. Nie zamierzamy karać piłkarzy w inny sposób, niż zaproponuje Beenhakker. Jeśli wystąpi o karę finansową, to ją zastosujemy. Sami z siebie nie będziemy jednak podejmować żadnych decyzji. Wydaje się jednak, że największą dotkliwość będzie miała dla nich nieobecność w reprezentacji" - podsumował prezes PZPN.