Nie boi się pan nerwowej reakcji właściciela klubu, jeśli po porażce z Legią przyjdą następne?

Proszę o to pytać moich przełożonych. Ja po prostu robię swoje. Dalej wykonuję swoją pracę.

Jak się pan czuje po meczu z Legią?

Już tak mam, że przez dwa dni po porażce dochodzę do siebie. W głowie rozgrywam mecz od nowa. Próbuję znaleźć odpowiedź na nurtujące mnie pytania.

Reklama

A przez to, że przegrał pan z Legią, to doszedł jeszcze jeden dzień ekstra?

Reklama

Trzy dni? Nie. Gramy z Górnikiem w Pucharze Polski, więc nie ma co rozdrapywać ran.

Chyba ciężko było postawić drużynę na nogi na mecz z Górnikiem, skoro sam pan mówi, że rozpamiętuje porażki przez dwa dni?

Bardziej analizuję niż rozpamiętuję. Zagraliśmy na Legii va banque, stworzyliśmy sporo klarownych sytuacji i nie udało się. Za nami jedna trzecia sezonu. Mamy punkt straty do lidera i dwadzieścia spotkań przed sobą. W zeszłym roku mniej więcej od tego momentu zaczęła się nasza ucieczka od Legii. Mam nadzieję, że w tym roku późna jesień również będzie dla Wisły bogata w punkty.

Która z porażek Wisły w tym sezonie najbardziej pana zabolała?

Reklama

Najbardziej bolesna była ta w Barcelonie. Tam nie potrafiliśmy zrobić absolutnie nic. Czułem ogromną bezradność. Przy Łazienkowskiej byłem zadowolony z drużyny. Zagraliśmy i dobrze, i ofensywnie. Jakby to był mecz na koniec sezonu, w którym do mistrzostwa wystarczałby nam remis, to nie zdecydowałbym się na tak otwartą grę. Bylibyśmy bardziej cofnięci, czekalibyśmy na kontrę. Ale to była dopiero dziesiąta kolejka, więc chciałem zagrać odważnie. I po części to przyniosło efekt w postaci sporej liczby sytuacji bramkowych, natomiast niestety - nasza skuteczność ciągle jest za niska.

A której ze zmarnowanych szans najbardziej pan żałuje?

Bardzo ładna była ta sytuacja Pawła Brożka, w której po podaniu Arka Głowackiego, piłka odbiła się od słupka. No i tej ostatniej. Paweł uderzył lewą nogą z woleja, pięknie, ale niestety - Mucha znów był dobrze ustawiony. Wyrównanie w ostatniej akcji byłoby nagrodą za nasz trud. Tak się jednak nie stało. No trudno, widocznie ta lekcja jest nam do czegoś potrzebna. Musimy z niej wyciągnąć wnioski i szukać punktów w następnych meczach, bo naprawdę wszystko jest jeszcze przed nami.

Czy na serio myślał pan, by zagrać z Legią trzema środkowymi obrońcami, czy była to tylko zasłona dymna?

Rozpatrywałem wariant, w którym Marcelo również gra od początku, ale dobrze że tego nie zrobiłem w kontekście wystawienia przez trenera Urbana dwóch napastników. Nam najbardziej zabrakło jeszcze jednego ofensywnego zawodnika.

Myśli pan o Rafale Boguskim?

Jak zobaczyłem to ustawienie Legii, z dwoma napastnikami i bez defensywnego pomocnika, to powiedziałem, że to straszny niefart, iż właśnie w tym meczu nie ma Rafała. Choć gdyby Rafał był do mojej dyspozycji, to być może trener Urban tak by się nie ustawił.

Andrzej Niedzielan znów nie strzelił gola, chociaż miał świetną okazję.

Ale jest coraz bliżej. Jego gra wygląda coraz lepiej.

Trenerzy niemal zawsze mówią o straconych golach, że były stracone głupio. Pan też tak powie o golach dla Legii?

Dla mnie negatywną stroną tego spotkania było to, jak zachowaliśmy się po strzeleniu gola na 1:0. Utrzymaliśmy prowadzenie tylko przez pięć minut i straciliśmy bramkę po stałym fragmencie granym z linii środkowej. To nie powinno się zdarzyć. Piotrek Brożek nie trafia w piłkę, Cleber liczy, że on wybiję tę piłkę, Mariusz Pawełek wychodzi... To jest suma złych decyzji na boisku, łańcuszek zdarzeń. Nie mieliśmy prawa stracić tej bramki. Gdybyśmy wytrzymali z wynikiem 1:0 do przerwy, to przypuszczalnie odnieślibyśmy zwycięstwo na Łazienkowskiej.