Turina jesienią pozostawał w cieniu kolegów z pola – Semira Stilicia, Roberta Lewandowskiego czy Hernana Rengifo. Nie był ulubieńcem kibiców, bo miejsce zyskał kosztem poznaniaka – Krzysztofa Kotorowskiego. Dopiero mecz z Feyenoordem pokazał, że na Chorwata warto było stawiać.

Reklama

"Wyjazd do Polski to był dobry dla Ivana bardzo dobry wybór. To jeden z lepszych chorwackich bramkarzy. Nie ma szans na grę w kadrze, bo konkurencja jest zbyt duża, ale myślę, że on cały czas będzie się rozkręcał" - mówi nam Branko Ivanković, były selekcjoner reprezentacji Iranu, obecnie trener Dinama Zagrzeb.

Bramkarz Lecha to wychowanek szkółki młodzieżowej Dinama, w której kształcili się m.in. Luka Modrić, Vedran Corluka, Niko Kranjcar czy Eduardo. Turina nie mógł jednak przebić się do pierwszej drużyny i był wypożyczany do słabszych klubów. Numerem 1 był Tomislav Butina. Dopiero gdy odszedł do belgijskiego FC Brugge, Turina dostał szansę.

Nie był megagwiazdą. Głównie kojarzył się z tym, że jest przyjacielem Jerko Leko – reprezentanta Chorwacji i byłej gwiazdy Dinama. W żartach mówił nawet, że gdyby nie grał w piłkę, byłby szoferem Leko albo zawodowym bilardzistą. To dlatego, że ma klub bilardowy w centrum miasta i ponoć w tej grze wśród piłkarzy nie ma sobie równych.

Dopiero w lipcu 2003 roku stał się ulubieńcem kibiców, ale nie z powodu wspaniałych interwencji, tylko dzięki... awanturze kibiców. Po sparingowym meczu Dinama Zagrzeb z Partizanem Belgrad w szwajcarskim Kriens, na boisku starły się ponad 100-osobowe grupy fanów obydwu zespołów, kilka osób odniosło poważne rany. W pewnym momencie dziesięciu kibiców Partizana zaczęło kopać leżącego na ziemi Chorwata. Turina zerwał się, przedarł przez szeregi chuliganów z Serbii, zasłonił swojego rodaka i pomógł mu dostać się do szatni Dinama.

Po tym wydarzeniu jego pozycja w klubie była niezachwiana. Aż do 2006 roku i potyczek o Puchar UEFA.

"Dinamo miało wtedy świetną drużynę, z takimi piłkarzami Ognjen Vukojević, Luka Modrić, Vedran Corluka czy Eduardo. Przegrali eliminacje do Ligi Mistrzów z Arsenalem Londyn, ale naprawdę wierzyliśmy, że mogą daleko zajść w Pucharze UEFA" - opowiada Tomo Nicota, dziennikarz gazety „24 sata”.

Reklama

W meczu I rundy pucharu UEFA z Auxerre, Dinamo przegrało w Zagrzebiu 1:2, a bramkę dla rywali zdobył strzałem z 30 metrów Ireneusz Jeleń.

"Ivan popełnił wtedy błąd, ale nie winiłem go, wcześniej był naszym najlepszym zawodnikiem. W meczach z Arsenalem grał koncertowo. Innego zdania był prezes klubu, który szukał innego bramkarza" - mówi nam Josip Kuże, ówczesny trener Dinama, później m.in. selekcjoner reprezentacji Rwandy.

Fani winą za utratę gola obarczyli jednak Turinę. Zawodnik załamał się a w prasie pojawiły się informacje, że może zakończyć karierę.

"Myślałem przez chwilę o końcu grania w piłkę, ale nie po tamtych meczach z Francuzami, tylko później. Przez chwilę powiedziałem sobie: „piep...ć to wszystko”. Później powtórzyłem to w rozmowie z dziennikarzem i poszło w świat. Ale wtedy zdałem sobie sprawę, że piłka to całe moje życie" - opowiada Turina.

W lecie 2007 roku zarząd klubu zatrudnił Niemca Georga Kocha. Turina zaczął szukać klubu. Prasa pisała, że to konsekwencja błędu przy bramce Jelenia.

Innego zdania jest Ivanković, który na stanowisku trenera zastąpił Josipa Kuże i pozwolił Turinie opuścić klub. "Polski piłkarz fantastycznie strzelił, a Ivan nie jest Davidem Copperfieldem. Po prostu był w Zagrzebiu przez kilkanaście lat, nastąpiło zmęczenie materiału. Nadszedł dobry czas by zmienił klimat" - mówi Ivanković.

Najpierw był sezon w Skodzie Xanthi. Turina zastąpił tam Arkadiusza Malarza, który odszedł do Panathinaikosu. "W klubie nastąpiła wyprzedaż i Skoda grała słabo. Zaczęto szukać kozłów ofiarnych, wśród nich był Turina" - mówi Malarz. "Nie zawalał meczów, jeden nawet wybronił. Ale na pewno nie był wyróżniającą się postacią ligi. Raczej jednym z wielu bramkarzy".

Turina trafił na ławkę rezerwowych i zaczął starać się o rozwiązanie kontraktu. "W Skodzie była dziwna sytuacja, pamiętam jak przegraliśmy 2:3 z Panioniosem Ateny i zmienił się trener. Został nim Grek, który odstawił większość obcokrajowców. Latem miałem tego dość, chciałem odejść" - wspomina Turina. "Dzisiaj, gdy dzwonią do mnie dziennikarze z Chorwacji, mówię im, że ta decyzja o przejściu do Lecha, to był fantastyczny wybór".