W przyszły weekend Bundesliga wznawia rozgrywki, a pan w tym roku nadal czeka na gola. Kryzys?

Artur Wichniarek: Ależ skąd! Odkąd rozpoczęliśmy przygotowania na początku roku, wystąpiłem w raptem jednym sparingu, więc kiedy miałem coś strzelić? Na boisku pojawiłem się jedynie w spotkaniu z rezerwami Werderu Brema. Wcześniej był mecz z Greuther Fürth, ale trener dał wtedy odpocząć najlepszym piłkarzom. Uważam, że jestem w dobrej formie, mam też nadzieję, że nie straciłem skuteczności. W sobotę gramy towarzysko z Osnabrück i może wtedy zdobędę pierwszą bramkę w 2009 roku. A jeśli się nie uda, to spokojnie poczekam do ligowego spotkania z Werderem. Przeciwko nim często strzelałem.

Reklama

>>>Wichniarek: Polska liga mnie nie podnieca

Czy Michael Frontzeck dał w czasie obozu przygotowawczego mocno w kość?

Obóz był w miarę mocny, ale jakoś wyjątkowo ciężko nie było, aczkolwiek łatwo i przyjemnie też nie. Jednak przeżyłem już gorsze obozy, gdy w śniegu biegało się po górach. Teraz natomiast ćwiczyliśmy na normalnych boiskach. Uważam, że wykonaliśmy wszystko zgodnie z planem i mam nadzieję, że udowodnimy to w meczach o punkty.

Pan miał nawet czas posurfować na desce po morzu, więc był czas i na zabawę.

Była okazja, to spróbowałem. I muszę przyznać, że to bardzo trudny sport. Nie spodziewałem się, że tak ciężko jest utrzymać równowagę na desce.

Reklama

Podobno blisko podpisania kontraktu z Arminią był kilka dni temu Marcin Mięciel z VfL Bochum?

Arminia była nim zainteresowana, ale w Bochum stwierdzili, że „Miętowy” ma zostać. Szkoda, fajnie by było mieć w zespole rodaka. Ale do końca stycznia jest jeszcze czas na znalezienie nowego atakującego, który na pewno się nam przyda.

A Rafał Grzyb z Polonii Bytom? Podobno jego przejście do Arminii było już pewne.

Nie wiem, o kim mowa. Pierwsze słyszę, by Arminia była zainteresowana takim zawodnikiem. To chyba jakaś plotka.

Sporo plotek powstało też wokół słynnego już wywiadu, którego udzielił pan jednemu z tygodników piłkarskich.

To, co zrobiła ta gazeta, to zupełny brak profesjonalizmu. Wstyd i kompromitacja. Dwa tygodnie przed świętami już opisali, jak je spędziłem i z kim świętowałem w Sylwestra. W połowie grudnia już wiedzieli, że mojemu koledze z drużyny w Polsce bardzo się podobało i wrócił do Niemiec zachwycony. A przecież on dopiero się do mnie wybierał! Szkoda gadać o takich dziennikarzach. W najbliższych miesiącach na pewno nie będę z nimi rozmawiał, bo znowu skończy się to jakąś aferą.

Czy Markus Schuller rzeczywiście był zachwycony pobytem w Zakopanem?

Jak już zobaczył wszystko, a nie dopiero planował przyjazd, to bardzo mu się podobało. Śnieg, kulig, gościnność – tego w Niemczech nie ma.

>>>Wichniarek: To Boruc jest piłkarzem roku

Pan natomiast w poniedziałek był bohaterem akcji prestiżowego magazynu „Kicker”. Jako gwiazda Bundesligi odpowiadająca na pytanie kibiców przez telefon.

Prawie godzinę rozmawiałem z fanami, którzy nieraz potrafią zaskoczyć dziwnym pytaniem. Ale spodziewałem się tego, ponieważ nie pierwszy już raz brałem udział w takiej akcji.

Co pan sądzi o lipcowym transferze Lukasa Podolskiego z Bayernu Monachium do 1. FC Köln?

Moim zdaniem słusznie robi, że decyduje się na klub, gdzie na pewno będzie grać. To mu może wyjść na dobre. Ja też tak zrobiłem, że z wielkiej Herthy wróciłem do mniejszej Arminii. I okazało się, że to była słuszna decyzja.