"Dogadaliśmy się z Grekami błyskawicznie. O 21.00 przysłali nam ofertę, a o północy osiągnęliśmy porozumienie" - mówi DZIENNIKOWI dyrektor sportowy Legii Mirosław Trzeciak. Zaciętych targów nie było, bo działacze Koniczynek zapłacili godnie i na dodatek mają dla Wawrzyniaka propozycję aż 4-letniego kontraktu.
Wczoraj piłkarz, w towarzystwie reprezentującego jego interesy Martina Wiesnera, poleciał do Aten, żeby ustalić szczegóły kontraktu indywidualnego. To raczej tylko formalność, bo Panathinaikos jest jednak w stanie zaoferować korzystne warunki - nawet 600 tysięcy euro netto za sezon. Panathinaikos to uznana firma - nie tylko w Grecji, ale także w Europie. Klub w lutym zagra w 1/4 Ligi Mistrzów z Villarealem. Greków stać na zatrudnienie takich piłkarzy jak Gilberto Silva czy Andreas Ivanschitz.
Wawrzyniak jest siódmym Polakiem, po którego sięgają Koniczynki. Transferu Wawrzyniaka do Panathinaikosu nie byłoby, gdyby nie legenda tego klubu - Krzysztof Warzycha. Były napastnik Koniczynek dał rodakowi bardzo dobre referencje.
>>>Legia sprzedała gwiazdę do Panathinaikosu
"Przed transferem Jakuba działacze ateńskiego klubu faktycznie pytali mnie o zdanie na jego temat" - zdradza Warzycha. "Powiedziałem, że to dobrze rokujący piłkarz, mający za sobą niezłe mecze w Legii i reprezentacji. Wydaje mi się, że Kuba dokonał właściwego wyboru, ale oczywiście o miejsce w zespole trzeba będzie powalczyć. Swoją szansę na pewno dostanie. Ważne, żeby ją wykorzystać i z dobrej strony pokazać się już w pierwszych sparingach. Panathinaikos szukał zawodnika nie tyle na lewą obronę, ale też na środek defensywy. I tu będą chcieli spróbować polskiego piłkarza. Z presją Kuba też powinien sobie poradzić, bo przecież grał w Legii" = ocenia „Gucio”.
"Chciałbym choć po części zostać tak zapamiętany w Atenach, jak pan Warzycha" - powiedział Wawrzyniak. "Transfer do Panathinaikosu to duży skok. Zespół praktycznie co roku gra w Lidze Mistrzów i daje mi ogromne szanse rozwoju. Myślę, że każdy na moim miejscu by się cieszył by się z takiego transferu. Nie znam jeszcze moich rywali do miejsca w składzie, ale nie obawiam się walki. By się rozwijać, trzeba pchać się w nieznane. Wiem, że będę próbowany nie tylko na lewej obronie, ale też na środku defensywy. Zaraz będę dzwonił do Michała Żewłakowa i zrobię mały wywiad, jak tam jest w Grecji" - zapowiada nowy zawodnik Panathinaikosu.
Transfer obrońcy reprezentacji Polski oznacza dla Legii solidny zastrzyk finansowy, ale jednocześnie początek problemów trenera Jana Urbana. Jedynym lewym obrońcą w klubie został Tomasz Kiełbowicz, który po powrocie ze zgrupowania w Hiszpanii przedłuży kontrakt z Legią. Przy Łazienkowskiej już rozpoczęły się gorączkowe poszukiwania lewego obrońcy. Kandydatem numer jeden jest Marcin Komorowski z Polonii Bytom. Jego menedżer Marek Jakubczak twierdzi jednak, że nikt z Legii jeszcze się z nim nie kontaktował w sprawie transferu. Nadal możliwe jest, że do Legii trafi Jacek Krzynówek. On też mógłby zagrać na lewej obronie. Podobnie jak Jakub Ostrowski, którego Legia kupiła ze Śląska Wrocław, ale do stolicy ma trafić dopiero w lipcu. Być może po sprzedaniu Wawrzyniaka Legia zdecyduje się zapłacić za Ostrowskiego nieco pieniędzy i mieć go u siebie już teraz.