"Jeśli Boruc powstrzyma Rangersów, kibice zapomną o jego wpadkach" - uważa Billy McNeill, legendarny kapitan „Lwów z Lizbony”, drużyny Celticu, która zdobyła Puchar Europy w 1967 roku.

Reklama

A wpadek trochę się Borucowi uzbierało, bo ostatni rok nie był dla niego zbyt szczęśliwy. "Na pewno Artur nie gra już tak jak w zeszłym roku, ale wciąż jest jednym z najlepszych bramkarzy na świecie, nie mam wątpliwości" - mówi DZIENNIKOWI Peter Latchford, bramkarz Celticu w latach 1975 - 1987, obecnie trener bramkarzy w szkockim Queen of South. "Myślę, że Borucowi brakuje pewności siebie. Jeśli ona wróci, będzie jak dawniej. On wciąż może być wielkim bramkarzem, ale musi rozwiązać swoje problemy osobiste" - uważa Latchdford.

Pętla na szyi polskiego piłkarza zaczęła zaciskać się wraz z problemami w życiu osobistym i rozstaniu z żoną Katarzyną. Najpierw prasa rozpisywała się o romansie naszego bramkarza z gwiazdeczką z programu Idol, później o „szmatach” w meczu z Rangersami i z Hiberinianem. Gordon Strachan znosił wszystko, bo Boruc to jego najlepszy zawodnik. Tylko od czasu do czasu aplikował mu wysokie kary za picie alkoholu.

"Wielu trenerów już dawno by się go pozbyło, ale Strachan uważa, że nie może sobie na to pozwolić i właśnie w ten sposób, okazując mu bezgraniczne zaufanie, stara się pomóc mu wrócić do formy" - mówi Latchdford.

Jednak Boruc zamiast się odwdzięczyć, pozwala sobie na coraz więcej. Ostatnio pobił w szatni Aidena McGeady, najlepszego (poza Borucem) i jednocześnie najbardziej nielubianego przez kolegów piłkarza Celticu. Coraz częściej pojawiają się głosy, nawet wśród fanów The Bhoys, że Polak powinien zostać z klubu wyrzucony.

>>>Boruc się doigrał! Zapłaci gigantyczną karę

Wszystko może zmienić mecz z Rangersami, który odbędzie się w niedzielę o 12.30. Dla wizerunku Boruca przydałaby się piękna gra i... jakaś prowokacja. Jedna z brytyjskich firm bukmacherskich przyjmuje zakłady na to, czy Boruc przeżegna się przed trybuną rywali.

Oczywiście, jeśli zagra. Ale decyzję Gordon Strachan podejmie dopiero w niedzielę, po tym jak przejrzy poranną prasę...