Mocno wierzy pan w sprawienie niespodzianki i wyeliminowanie Udinese?
Franciszek Smuda: U mnie w zespole nie ma człowieka, który jest złej myśli przed rewanżem. Tak już buduję drużyny, że atmosfera zawsze jest doskonała i zawsze jest wiara w zwycięstwo do samego końca. Wystarczy zresztą spojrzeć na tych chłopaków - każdy jest maksymalnie skoncentrowany na tym, co ma w czwartek do zrobienia na boisku. Dodatkową otuchę w nasze serca wlała końcówka meczu przy Bułgarskiej.
Pytanie, na kogo ta końcówka sprzed tygodnia będzie miała większy wpływ.
Mimo wszystko chyba jednak na nas. Moi piłkarze przez całą jesień uczyli się grać w europejskich pucharach, nabierali międzynarodowego doświadczenia. W końcu 10 meczów w Pucharze UEFA musi zaprocentować. Może już teraz, a być może dopiero w przyszłości. W każdym razie przekonują się, co znaczy na europejskim poziomie choćby taki pressing. Nim można bardzo wiele zyskać. Tydzień temu w końcówce tak przycisnęliśmy Włochów, że pogubili się zupełnie. Choć wiem, że teraz tego nie powtórzymy przez 90 minut. Zresztą nie ma nawet takiego planu.
>>>Smuda - reżyser piłkarskich horrorów
W takim razie jaki jest plan?
Taki, żeby jak najdłużej utrzymać bezbramkowy remis. Jak najdłużej! A co się potem może stać, to...
Pan raczej wpaja piłkarzom, żeby od początku do końca grali agresywnie i pressingiem. Chce pan tym razem porzucić takie założenie?
Nie będzie tym razem z naszej strony harakiri, czyli gry na zasadzie wóz albo przewóz. Przeciwko Włochom to nie przejdzie, bo oni są zbyt cwani. Będą potrafili wykorzystać to, że się na nich rzucimy. Dlatego musimy znaleźć tym razem inny sposób na pokonanie ich.
Chce pan rozstrzygnąć losy dwumeczu w samej końcówce, tak żeby Włosi już nie mogli odpowiedzieć?
Czy chcę rozstrzygnąć wszystko na przykład w 90. minucie? Hm, nieprzypadkowo nazywają mnie reżyserem horrorów. Szkoda tylko, że rozdanie Oscarów było kilka dni temu (śmiech).
Jak według pana wyglądają teraz procentowe szanse obu drużyn?
Słyszałem, że Włosi dają ich zespołowi 80, a naszemu tylko 20 procent. Niech i tak będzie. Ja nie wierzę, że po końcówce w Poznaniu Udinese nie będzie odczuwało lekkiego strachu. Szczególnie że podobno po ostatniej porażce w lidze chcą skupić się na europejskich pucharach i w nich coś osiągnąć. Dla mnie jednak jest fifty-fifty. Z lekkim wskazaniem na rywala ze względu na wynik pierwszego meczu, ale nie stoimy na straconej pozycji.
>>>Wielki pech Peszki. Nie zagra z Udinese?
Coś panu spędza sen z powiek przed rewanżem?
Szczerze? Chciałbym tylko dostać w czwartkowy wieczór dobrego sędziego. Takiego, który będzie dbał o czystą grę.
Jeśli miałby nie zagrać ktoś z dwójki: Lewandowski i Peszko, to byłby dla pana cios?
Nie boję się, bo będę mógł pewnie skorzystać z obu. To są bowiem takie typy, że dopiero jakby im nogę w gips wsadzili, to by zrezygnowali z gry. Peszko jest mi bardzo potrzebny. Szybki napastnik będzie na wagę złota. Dlatego pilnuję go wszędzie. Chodzę za nim na rehabilitację rano, po południu, wieczorem. Doglądam niemal cały czas.
Udinese przegrało w niedzielę mecz ligowy z Torino. Oglądał pan ten mecz i stwierdził, że zauważył sporo błędów. Jakich?
Swoje wiedziałem w tym spotkaniu. Już tydzień temu to było widać, a teraz tylko się upewniłem. Udinese ma chyba lekki problem z przygotowaniem fizycznym.
Czyli znów wracamy do końcówki spotkania i...
Tutaj już bez komentarza.