>>>Zobacz magicznego gola Grafite

Klub sponsorowany przez Volkswagena został liderem, po tym jak dość niespodziewanie Hertha przegrała z Borussią Dortmund (75 minut Jakuba Błaszczykowskiego).

Reklama

"Postawa Wolfsburga nie jest może jakąś megasensacją, ale to na pewno niespodzianka. A takiej wygranej nad Bayernem nie spodziewał się chyba nikt. Monachijczycy naprawdę niezbyt często dostają takie lanie" - analizuje były zawodnik VfL Andrzej Juskowiak.

W Wolfsburgu wszystko kręci się wokół trenera Feliksa Magatha. "Jest trenerem, dyrektorem sportowym, menedżerem. Ma wolną rękę i naprawdę wiele może. Czytałem gdzieś nawet, że transferów nieprzekraczających 5 mln euro może dokonywać, nie konsultując się z nikim. Nazywają go dyktatorem i faktycznie trzyma wszystko twardą ręką" - objaśnia Juskowiak. "Proszę jednak zwrócić uwagę, że efekty jego pracy też nie przyszły od razu. Posadę trenera dostał w 2007 r. i dopiero teraz VfL dołączył do czołówki" - dodaje.

Reklama

Magath przez te dwa lata wydał na transfery aż 62 mln euro. "Do fabryki Volkswagena z siedziby klubu nie jest daleko. A tam pieniądze zawsze się znajdą. Usłyszałem kiedyś opinię, że Magath w Wolfsburgu zmienił już wszystko oprócz nazwy" - śmieje się były reprezentant Polski.

Jedną z ofiar słynącego z bardzo ciężkich treningów szkoleniowca był Jacek Krzynówek. Nasz zawodnik niespecjalnie przepada za szkoleniowcem nowego lidera. Nie tak dawno powiedział nawet publicznie, że jego nietypowe metody nie przynoszą żadnych rezultatów. "Akurat tak wyszło, że po tym jak Jacek udzielił tamtego wywiadu, Wolfsburg wygrał wszystkie mecze. No i dziś jest liderem" - mówi Juskowiak.

Wszyscy w Niemczech zastanawiają się jednak, czy Wolfsburg faktycznie jest w stanie sięgnąć po mistrzostwo. "Sam nie wiem. W tej chwili są w niesamowitej formie, ale nie sądzę, by potrafili ją utrzymać do końca sezonu. A czołówka w Niemczech jest niezwykle wyrównana. Wystarczą dwa potknięcia i traci się kontakt. Życzę im jednak tego. W końcu grałem tam przez cztery lata i sentyment mi pozostał" - kończy Juskowiak.