Lech Poznań - Manchester City 3:1 (1:0)

Bramki: dla Lecha - Dimitrije Injac (30), Manuel Arboleda (86), Mateusz Możdżeń (90+1); dla Manchesteru City - Emmanuel Adebayor (51).

Reklama

Żółte kartki: Lech - Artjoms Rudnevs, Ivan Djurdjević, Mateusz Możdżeń; Manchester City - Micah Richards, Wayne Bridge.

Sędzia: Pieter Vink (Holandia). Widzów: ok. 42 000.

Lech: Jasmin Burić - Marcin Kikut, Manuel Arboleda, Bartosz Bosacki, Luis Henriquez - Sławomir Peszko (73-Jakub Wilk), Ivan Djurdjević, Dimitrije Injac (52-Jacek Kiełb), Semir Stilić (62-Mateusz Możdżeń), Siergiej Kriwiec - Artjoms Rudnevs.

Reklama

Manchester City: Shay Given - Micah Richards, Dedryck Boyata, Joleon Lescott, Wayne Bridge (70-Aleksandar Kolarov) - Shaun Wright-Phillips (46-David Silva), Pablo Zabaleta, Patrick Vieira, Adam Johnson, James Milner (78-Vincent Kompany) - Emmanuel Adebayor.

Jose Maria Bakero, który w środę zastąpił Jacka Zielińskiego, bardzo udanie zadebiutował w roli trenera piłkarzy Lecha Poznań. W czwartkowym meczu Ligi Europejskiej jego zespół pokonał u siebie Manchester City 3:1, rewanżując się za porażką w identycznych rozmiarach dwa tygodnie wcześniej. Po czterech kolejkach fazy grupowej LE obie drużyny mają w dorobku po siedem punktów, ale Lech jest liderem dzięki korzystniejszej różnicy goli.

Reklama

Piłkarze MC, którzy przegrali dwa ostatnie mecze angielskiej ekstraklasy, wystąpili w Poznaniu m.in. bez braci Yaya i Kolo Toure, Carlosa Teveza oraz Nigela de Jonga. Z kolei w rezerwie trener Roberto Mancini zostawił m.in. wyróżniającego się w pierwszym spotkaniu z Lechem Davida Silvę (wszedł po przerwie).

W zespole z Poznania nie mogli wystąpić Joel Tshibamba i Kamil Drygas, natomiast kilka godzin przed meczem działacze klubu rozwiązali kontrakt z Arturem Wichniarkiem.



Początek spotkania należał do gości. Już w czwartej minucie w świetnej sytuacji znalazł się James Milner, ale jego strzał zablokował Luis Henriquez. Kwadrans później "zakotłowało się" w polu karnym poznaniaków. W ciągu zaledwie kilkunastu sekund piłkarze Manchesteru stworzyli aż trzy dogodne okazje, ale piłkę z bramki Lecha wybijali obrońcy lub Jasmin Burić.

W 23. minucie lechici stworzyli pierwszą groźną okazję. Po strzale z rzutu wolnego Sławomira Peszki piłka minimalnie minęła bramkę rywali. Chwilę potem groźnie uderzał Semir Stilić, ale on również nieznacznie się pomylił.

Takich kłopotów z precyzją poznaniacy nie mieli w 30. minucie. Wówczas na płaski i mocny strzał z dystansu z ponad 20 metrów zdecydował się Dimitrije Injac. Golkiper "Citizens" Shay Given nie miał szans. Pomocnik Lecha zdobył również piękną bramkę w niedzielnym meczu z Wisłą Kraków.

Na przerwę poznaniacy schodzili w znakomitych nastrojach, ale sześć minut po wznowieniu gry ponad 40 tysięcy kibiców Lech zamilkło - wyrównującą bramkę zdobył wówczas Emmanuel Adebayor (dobił z trzech metrów własny strzał). Ten sam zawodnik dwa tygodnie wcześniej trzykrotnie pokonał bramkarza Lecha.

Poznaniacy nie zamierzali jednak czekać na kolejne ciosy rywali. W 61. minucie Artjoms Rudnevs strzelił groźnie, ale Given - mimo problemów - odbił piłkę. Wkrótce potem ładną akcją popisał się rezerwowy Jacek Kiełb.

W 72. minucie przed szansą stanęli goście, jednak wprowadzony w drugiej połowie Silva trafił w poprzeczkę. Od tego czasu piłkarze Manciniego coraz częściej skupiali się na obronie własnej bramki, rzadko zapędzając się pod pole karne Lecha.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w 86. minucie mistrz Polski w niecodziennych okolicznościach objął prowadzenie. Niespełna 20-letni obrońca MC Dedryck Boyata interweniował w taki sposób, że trafił w... Manuela Arboledę. Następnie piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki obok zdezorientowanego Givena.

Na tym nie koniec. W doliczonym czasie gry utalentowany pomocnik "Kolejorza" Mateusz Możdżeń popisał się kapitalnym strzałem z dystansu. Piłka wpadła w tzw. okienko i sensacja na stadionie przy ul. Bułgarskiej stała się faktem.