To pierwsza wyjazdowa wygrana Liverpoolu z Arsenalem od 11 lat. Po raz ostatni "The Reds" triumfowali 13 lutego 2000 roku, zwyciężając 1:0 po bramce Titi Camary. Było to jeszcze na starym stadionie "Kanonierów" - Highbury. Oba zespoły, które w pierwszej kolejce tylko zremisowały (Arsenal z Newcastle United 0:0, a Liverpool z Sunderlandem 1:1)) nie stworzyły pięknego widowiska, szczególnie w pierwszej połowie. Kanonierzy zagrali poważnie osłabieni ostatnimi transferami - Hiszpana Cesca Fabregasa do Barcelony (ok. 40 mln euro) i reprezentanta Wybrzeża Kości Słoniowej Emmanuela Eboue do Galatasaray Stambuł (3,5 mln euro). Zabrakło także kontuzjowanych Anglików Jacka Wilshere'a i Kierana Gibbsa oraz zawieszonych na trzy spotkania przez Angielską Federację Piłkarską (FA) - pochodzącego z Wybrzeża Kości Słoniowej Gervinho i Kameruńczyka Alexa Songa. Zostali oni ukarani za bójkę, do jakiej doszło w meczu pierwszej kolejki.
Brak tych piłkarzy był widoczny, a Arsenal, który nie zdobył jeszcze bramki w tym sezonie w Premier League, zdołał stworzyć tylko jedną dobrą sytuację. W 68. minucie groźny strzał z ośmiu metrów oddał kapitan Holender Robin van Persie. Świetną interwencją popisał się w tej sytuacji hiszpański bramkarz Jose Reina. Gole dla Liverpoolu padły dopiero w ostatnim kwadransie gry, gdy gospodarze grali w dziesiątkę, po czerwonej kartce za faul dla Emmanuela Frimponga. Szczęsny nie miał szans na skuteczną interwencję. Najpierw, w 78. minucie, pokonał go kolega z drużyny Walijczyk Aaron Ramsey, od którego odbiła się piłka po interwencji Hiszpana Ignasi Miquela. Drugą bramkę zdobył w 90. minucie Urugwajczyk Luis Suarez.
Polak miał w tym meczu trochę pracy i popisał się dwoma dobrymi interwencjami, broniąc uderzenie głową Andy'ego Carrolla w 20. i strzał Jose Enrique w 62. minucie. Całe spotkanie na ławce rezerwowych Arsenalu spędził Łukasz Fabiański.
W innym ciekawie zapowiadającym się meczu 2. kolejki Manchester United podejmie w poniedziałek Tottenham.