>>>Dramat piłkarza, który umiera przez alkohol

Po tym, jak usłyszał słowa syna, Gasgoigne wyszedł z kliniki odwykowej i zamknął się w hotelowym pokoju, gdzie pił przez trzy dni. Potem jak gdyby nigdy nic wrócił do kliniki w Gloucestershire.

Reklama

Leczenie "Gazzy" polega na całkowitej izolacji. Lekarze jednak pozwolili mu wyjść ze szpitala na święta. Miał je spędzić z rodziną, ale do domu nie dotarł. Sięgnął po butelkę.

"Wie, że źle zrobił, ale słowa syna wciąż huczały mu w głowie" - opowiada jego przyjaciel.

Gasgoigne zdecydował się wrócić do kliniki, a cała Anglia trzyma kciuki za to, że uda mu się wyzwolić ze szpon strasznego nałogu.

Reklama

>>>Obstawiają, kiedy zginie Gazza