Champions League pozostaje niespełnionym marzeniem właściciela Wisły Bogusława Cupiała. Niestety w dobie kryzysu nie sięga on zbyt głęboko do kieszeni. Biała Gwiazda nie wzmocni się przed eliminacjami żadnymi znanymi piłkarzami. Wisła szuka więc zawodników bardzo tanich, a najlepiej takich, za których nie trzeba płacić.

Reklama

Ofiarą takiej polityki transferowej stał się bramkarz Adis Nurković, który rewelacyjnie spisywał się podczas sparingów na zgrupowaniu w Austrii. Jego menedżer Hadis Zubinović przyznał, że Bośniak nie dogadał się z Wisłą, bo ta dwa razy zmieniała ustalone już warunki finansowe jego kontraktu. Stało się to po tym, jak Cupiał stwierdził, że wyłoży pieniądze tylko w przypadku, jeśli Nurković będzie pierwszym bramkarzem. Nikt ze sztabu szkoleniowego nie chciał zagwarantować, że Bośniak jest lepszy od Mariusza Pawełka, więc sprawa upadła. Drugim bramkarzem nadal pozostanie Mołdawianin Ilie Cebanu, który miał być wypożyczony do Polonii Bytom.

>>>Czy Wisła chce awansowac do Ligi Mistrzów?

Szału zakupów niestety nie będzie. Na Cupiale nie robią wrażenia kwoty, które można zarobić za sam awans do Ligi Mistrzów, czyli minimum 7 mln euro. Wzmocnienia Wisły na pewno wystarczą na to, żeby powalczyć o mistrzostwo Polski, ale Mariusz Jop, Łukasz Garguła i Andraż Kirm to nie są zawodnicy, którzy zagwarantują awans do Champions League. Może już po wyeliminowaniu Levadii właściciel klubu zdecyduje się na jakieś poważniejsze zakupy, bo trener Maciej Skorża nie ukrywa, że potrzebuje jeszcze bramkarza, prawego obrońcy i napastnika.

Nie ma się bowiem co oszukiwać - awans Wisły to pewnik. Mistrzowie Estonii w swoim kraju nie mają żadnej konkurencji. Od kilku lat w każdym sezonie zdobywają po sto goli, tracą ok. 20. W ostatniej kolejce ligowej pokonali Florę Paidę aż 5:1. Jutro w Sosnowcu strzeleckie rekordy będą bić raczej wiślacy.

Trener Maciej Skorża swój zespół ustawi zapewne bardzo ofensywnie. Obok Pawła Brożka i Piotra Ćwielonga bramkę rywali atakować będą też skrzydłowi - Patryk Małecki i Andraż Kirm oraz rozgrywający Tomasz Jirsak. Mimo kontuzji Łukasza Garguły (w pełni zdrowy będzie we wrześniu) i Rafała Boguskiego (nikt nie wie, kiedy wróci na boisko, ale stanie się to najwcześniej w sierpniu) siła ofensywna Wisły powinna być wystarczająca na Estończyków. Dużo gorzej sytuacja przedstawia się w obronie Białej Gwiazdy. Po sprzedaży Marcina Baszczyńskiego i kontuzji Słowaka Petera Singlara na prawej stronie wiślackiej defensywy powstała olbrzymia dziura. Skorża na tej pozycji wystawi więc Wojciecha Łobodzińskiego. Prawy pomocnik reprezentacji w sparingach na nowej pozycji spisywał się bardzo dobrze.

Na środku obrony trener mistrzów Polski też musi eksperymentować. Kontuzjowany jest Arkadiusz Głowacki. Jego potencjalny zastępca Mariusz Jop kontrakt z Wisłą podpisał dopiero kilka dni termu i na razie jest nieprzygotowany do gry, choć trener Skorża bardzo go chwali i nie wyklucza też wariantu z Jopem oraz Marcelo jako parą stoperów. W meczu z Zagłębiem Sosnowiec partnerem Brazylijczyka był jednak Junior Diaz. A jak powiedział Skorża, skład, który wystawił w tym sparingu, będzie identyczny z tym, który zagra jutro z Levadią. Dobrze by było, gdyby wynik też był taki sam - 4:1.