Gracie bez prawego obrońcy. W klubie nie ma już Marcina Baszczyńskiego, a Peter Singlar jest kontuzjowany.

To nie będzie duży problem, bo w Wiśle są zawodnicy, którzy potrafią grać na tej pozycji.

Nie obawia się pan, że trener Skorża spróbuje ustawić pana na boku obrony?

Mam nadzieję, że nie. Uwielbiam ofensywną grę i nie przepadam za bardzo za graniem z tyłu. Najlepiej czuję się na lewej lub prawej pomocy i chciałbym grać właśnie tam.

Reklama

Dla Wisły to już szóste podejście do Ligi Mistrzów. Jak na razie krakowianom ani razu nie udało się awansować do rozgrywek grupowych. Jakie jest pana doświadczenie w meczach pucharowych?

Z Domżale dwa razy wygrywaliśmy ligę, ale niewiele udało się zwojować w eliminacjach Ligi Mistrzów. Liczę na to, że z Wisłą będzie dużo lepiej. Teraz jest łatwiej dostać się do rozgrywek grupowych. Najpierw jednak skupmy się na Levadii.

Polska liga nie ma zbyt dobrej opinii. Czy naprawdę przeprowadzka z ligi słoweńskiej do polskiej to awans sportowy?

Na pewno tak. Wprawdzie nie grałem jeszcze w żadnym meczu o punkty, ale wydaje mi się, że poziom jest tutaj znacznie wyższy. Wisły nawet nie ma co porównywać z moim byłym klubem, który przecież należał do czołówki słoweńskiej ligi. W Krakowie wszystko jest bardziej profesjonalne.

Reklama

Traktuje pan Wisłę tylko jak przystanek w swojej karierze?

Jak każdy piłkarz mam marzenie, żeby grać w którejś z pięciu najlepszych lig w Europie. W dzieciństwie uwielbiałem Milan, jednak zdaję sobie sprawę, że już raczej tam nie trafię (śmiech). Lubię oglądać Premier League. Chciałbym kiedyś spróbować tam swoich sił. To jednak dość odległa przyszłość. Na razie skupiam się na grze w Wiśle.

Jest pan piłkarzem Wisły już od miesiąca. Jak pierwsze wrażenia?

Bardzo dobre. To było świetne posunięcie z mojej strony. Poza tym Kraków to kapitalne miasto. Wprawdzie nie miałem wiele czasu na zwiedzanie, ale parę razy udało mi się pójść na spacer. Jedyne co mnie na razie denerwuje, to fakt, że mieszkam w hotelu. Przez zgrupowanie i zamieszanie związane z przeprowadzką nie miałem chwili, aby rozejrzeć się za własnym mieszkaniem.

Duże są różnice między Polską a Słowenią?

Nie ma aż tak wielkich. Dobrze, że sporo osób mówi tutaj po angielsku. W zespole właśnie najwięcej czasu spędzam z Marcelo, Mauro i Juniorem Diazem, którym mówienie w tym języku nie sprawia problemu.

W Krakowie będzie pan mieszkać sam?

Tak. Nie mam ani żony, ani dziewczyny, prowadzę życie singla. Podobno w Polsce są ładne kobiety...

Niektórzy uważają, że najpiękniejsze na świecie...

W takim razie może znajdę jakąś dla siebie (śmiech).

Pana dotychczasowe wspomnienia z Polską są bardzo dobre.

Pewnie ma pan na myśli mecz w eliminacjach do mistrzostw świata z września ubiegłego roku. Graliśmy wtedy z wami we Wrocławiu. Było 1:1, choć wielu uważało, że zasłużyliśmy na zwycięstwo. Nie zapominajmy jednak, że Polska to bardzo dobry zespół.

Jednak ostatnio nie potrafiliśmy wygrać z Irakiem. Do tego mamy nikłe szanse na awans do mundialu w RPA.

Wszystko rozstrzygnie się we wrześniu. Nie przekreślałbym szans zarówno Polski, jak i Słowenii.

Zagra pan przeciwko Polsce w Mariborze?

Bardzo bym chciał. Na pewno dobrymi występami w Wiśle zwrócę na siebie uwagę selekcjonera.