Bramki: 0:1 Patryk Małecki (89).

Żółta kartka - Arka Gdynia: Michał Płotka. Wisła Kraków: Patryk Małecki.

Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa). Widzów: 11 000.

Arka Gdynia: Marcelo Moretto - Marciano Bruma, Maciej Szmatiuk, Ante Rozic, Emil Noll - Giovanni Duarte (61. Tadas Labukas), Michał Płotka, Paweł Zawistowski, Miroslav Bozok (87. Filip Burkhardt), Robert Bednarek - Joseph Desire Mawaye (86. Junior Ross).

Reklama

Wisła Kraków: Sergei Pareiko - Erik Cikos, Osman Chavez, Kew Jaliens, Dragan Paljic - Patryk Małecki, Michaił Siwakow (86. Tomas Jirsak), Cezary Wilk, Maor Melikson, Andraz Kirm (85. Maciej Żurawski) - Cwetan Genkow (94. Łukasz Garguła).

Dzięki skutecznemu strzałowi Małeckiemu w 89. minucie piłkarze "Białej Gwiazdy" po raz piąty z rzędu wywalczyli trzy punkty. W tych wygranych meczach zespół trenera Roberta Maaskanta nie stracił gola. Z kolei gdynianie ponieśli pierwszą w tym sezonie porażkę na własnym stadionie. Był to równocześnie ich czwarty kolejny mecz bez zwycięstwa.

Początek spotkania zdecydowanie należał do gospodarzy. W pierwszej minucie groźnie uderzył Michał Płotka, a za chwilę piłkę tuż obok słupka posłał Joseph Mawaye. Z kolei w 12. minucie po dośrodkowaniu Roberta Bednarka Cezary Wilk w ostatniej chwili uprzedził Pawła Zawistowskiego. Poza tym Arka tradycyjnie groźna była po stałych fragmentach gry, a zwłaszcza po rzutach rożnych, kiedy na pole karne Wisły zapędzali się rośli obrońcy gdyńskiego zespołu.

Reklama

Krakowianie dość szybko otrząsnęli się jednak z przewagi rywali i sami starali się, głównie za sprawą akcji skrzydłami, absorbować defensywę Arki. W 22. minucie po uderzeniu Małeckiego debiutujący w Arce brazylijski bramkarz Marcelo Moretto odbił piłkę do boku, a dobijający z najbliższej odległości Andraz Kirm trafił w słupek. Tuż przed przerwą dogodnych sytuacji nie wykorzystali Mawaye w ekipie gospodarzy oraz Erik Cikos w Wiśle.

W drugiej połowie borykający się z problemami kadrowymi gospodarze nadal byli równorzędnym przeciwnikiem dla faworyzowanej krakowskiej drużyny. Dopiero w 60. minucie goście zdołali wypracować sobie pierwszą dogodną okazję, ale po centrze Kirma Małecki główkował tuż obok słupka.

I kiedy wszyscy spodziewali się, że to spotkanie, które rozgrywane było w temperaturze minut 14 stopni Celsjusza (odczuwalna temperatura wynosiła minus 20) zakończy się sprawiedliwym remisem, Małecki po indywidualnej akcji zapewnił zwycięstwo Wiśle.

Spotkanie z Wisłą było inauguracyjnym występem Arki na nowym stadionie, zbudowanym w ciągu 14 miesięcy z budżetu miasta. Inwestycja kosztowała 84 miliony złotych, ale 13 milionów zostanie zwróconych jako podatek VAT. Trybuny mają pojemność 15139 miejsc, a oświetlenie moc 2400 luksów. W 2010 roku gdynianie rozgrywali ligowe mecze na sztucznej nawierzchni Narodowego Stadionu Rugby, który miał pojemność zaledwie trzech tysięcy widzów.

Powiedzieli po meczu:

Robert Maaskant (trener Wisły Kraków): "Wiedzieliśmy, że Arka, która u siebie jeszcze w tym sezonie nie przegrała, jest na własnym stadionie bardzo wymagającym rywalem, ale i tak w słabym stylu rozpoczęliśmy to spotkanie. Gospodarze wypracowali sobie kilka dogodnych sytuacji, parę razy starali się również nas zaskoczyć uderzeniami z dystansu. Z czasem doszliśmy jednak do głosu, powinniśmy również egzekwować rzut karny, ale kilkoma swoimi decyzjami arbiter wyraźnie nas skrzywdził. Na szczęście z kilku dogodnych sytuacji w drugiej połowie udało nam się wykorzystać jedną".

Dariusz Pasieka (trener Arki Gdynia): "Uważam, że z przebiegu meczu zasłużyliśmy na jeden punkt. Wisła ponownie udowodniła, że potrafi zdobywać bramki w końcówce, i ma w swoich szeregach zawodników w pojedynkę potrafiących rozstrzygnąć losy spotkania. Nie ulega wątpliwości, że moi zawodnicy włożyli w to spotkanie mnóstwo ambicji, ale przy okazji zaprezentowali też spore umiejętności i podobnie, jak w poprzednich potyczkach pod moją wodzą, wysoko zawiesiliśmy rywalom poprzeczkę. Remis wywalczony w konfrontacji z Wisłą na pewno odebralibyśmy jako dobrą inaugurację rundy rewanżowej".

Patryk Małecki (zdobywca bramki dla Wisły Kraków): "Ważniejsze od stylu gry było w tym meczu nasze zwycięstwo. Mieliśmy świadomość, że Arka dysponuje bardzo dobrą defensywą, dzięki której jeszcze w tym sezonie nie poniosła u siebie porażki. W ogóle nie zwracałem uwagi na wyzwiska, które padały z trybu pod moim adresem. Kibice mogą mnie obrażać i nie darzyć szacunkiem, bo mają do tego prawo. Moją odpowiedzią była zwycięska bramka. Na początku trudno było się też przyzwyczaić do tak niskiej temperatury. A w końcówce meczu odmarzały nawet palce".

Miroslav Bożok (pomocnik Arki Gdynia): "Jestem wściekły, że przegraliśmy mecz w takich okolicznościach. Rywale wykorzystali nasz błąd w końcówce, którego nie mieliśmy prawa popełnić. Poza tym zabrakło nam również skuteczności. Teraz nie pozostaje nam nic innego jak wygrać za tydzień w drugim spotkaniu na własnym stadionie z Lechem Poznań".