Było to już czwarte w tym sezonie spotkanie obu zespołów. W ekstraklasie na początku października Lechia wygrała 3:0, ale w niedawnych konfrontacjach półfinałowych Pucharu Polski lepsza okazała się Legia. Stołeczna drużyna triumfowała na wyjeździe 1:0, a przed własną publicznością 4:0. Kończąca tę serię ligowa potyczka zakończyła się zasłużonym zwycięstwem gdańszczan, którzy tym samym zmazali plamę po sromotnej środowej porażce. Gospodarze bardzo dobrze zagrali zwłaszcza w drugiej połowie.

Reklama

Do soboty obu zespołom kiepsko wiodło się w rozgrywkach ekstraklasy. Warszawianie w ostatnich pięciu spotkaniach zdobyli zaledwie punkt, z kolei Lechia nie odniosła zwycięstwa w czterech, a wliczając w to również pucharowe mecze, w sześciu kolejnych potyczkach. Bramki nie zdobyli zaś od 457 minut. Po raz ostatni do siatki trafił 19 marca stoper Luka Vućko, w 83. minucie przegranego 1:2 spotkania ze Śląskiem Wrocław. Ostatni sukces biało-zieloni zanotowali 12 marca, kiedy pokonali w Białymstoku 2:1 Jagiellonię.

W Legii zabrakło pauzujących za kartki stopera Inakiego Astiza oraz środkowego pomocnika Ivicy Vrdoljaka. Chorwat po raz drugi nie zagrał w meczu z Lechią - wcześniej też wykluczyły go żółte kartki. W porównaniu do ostatniego, przegranego 0:1 spotkania z Lechem w Poznaniu miejsce w wyjściowym składzie stracił Miroslav Radović, a Takesure Chinyamie odnowiła się kontuzja kolana.

Już pierwsza groźniejsza akcja zakończyła się w 7. minucie strzeleniem gola przez gości. Przy linii bocznej, w okolicach środka boiska, piłkę stracił Levon Airapetian, przejął ją Alejandro Cabral i zagrał do Manu, a ten zacentrował na długi słupek, gdzie efektownym uderzeniem popisał się Maciej Rybus. Piłka zmierzała co prawda obok bramki, ale do siatki wpakował ją niefortunnie interweniujący stoper Lechii Krzysztof Bąk.

Reklama

W ostatnim przegranym 0:4 w środę pucharowym meczu z Legią Bąk również zapisał na swoim koncie samobójcze trafienie.

Ten gol wyraźnie podciął skrzydła gospodarzom, którym udało się jednak, pomimo niemrawej gry, dość szybko doprowadzić do wyrównania. W 23. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Airapetiana najniższy na boisku, mierzący zaledwie 170 cm Abdou Traore uderzeniem głową pokonał Wojciecha Skabę. Był to dziewiąty gol reprezentanta Burkina Faso w tym sezonie.

Po przerwie gra się wyraźnie ożywiła, a stroną dyktującą warunki byli gdańszczanie. Druga połowa zaczęła się jednak dla nich pechowo, bo w starciu z Marcinem Komorowskim kontuzji barku nabawił się Tomasz Dawidowski, który musiał opuścić boisko. Za chwilę niewiele brakowało aby dwa razy bramkarza Legii ponownie pokonał Traore. Najpierw próbował z rzutu wolnego, a następnie efektownie z woleja.

Reklama

W 59. minucie golkiper gości był już bezradny - znakomitą składną akcję skutecznym strzałem, po centrze Marcina Pietrowskiego, zwieńczył Ivans Lukjanovs. Osiem minut później po uderzeniu Srdji Kneżevicia mógł być remis 2:2, lecz Paweł Kapsa do spółki z Luką Vućko zażegnali niebezpieczeństwo.

W 70. minucie bramkarz Lechii wyszedł obronną ręką w sytuacji sam na sam z Michalem Hubnikiem. W rewanżu dwa razy przed szansą podwyższenia wyniku stanął Bedi Buval. Więcej bramek jednak już nie padło.

Lechia Gdańsk - Legia Warszawa 2:1 (1:1)
Bramki: 0:1 Krzysztof Bąk (7-samobójcza), 1:1 Abdou Traore (23), 2:1 Ivans Lukjanovs (59).
Żółta kartka - Lechia Gdańsk: Łukasz Surma, Marcin Pietrowski. Legia Warszawa: Maciej Rybus, Michal Hubnik, Ariel Borysiuk.
Sędzia: Hubert Siejewicz (Białystok). Widzów 7 120.
Lechia Gdańsk: Paweł Kapsa - Deleu, Luka Vućko, Krzysztof Bąk, Levon Airapetian - Łukasz Surma, Marcin Pietrowski, Paweł Nowak - Ivans Lukjanovs, Abdou Traore (78. Marko Bajic), Tomasz Dawidowski (50. Bedi Buval).
Legia Warszawa: Wojciech Skaba - Jakub Rzeźniczak (46. Srdja Knezevic), Dickson Choto, Marcin Komorowski, Jakub Wawrzyniak - Manu, Ariel Borysiuk, Alejandro Ariel Cabral (82. Felix Ogbuke), Michał Kucharczyk, Maciej Rybus (59. Miroslav Radovic) - Michal Hubnik.