W minionej kolejce białostoczanie przegrali u siebie z liderem tabeli Rakowem Częstochowa, a wobec niekorzystnych dla nich wyników innych meczów spadli z 12. na 14. miejsce; od strefy spadkowej dzielą ich tylko dwa punkty. Miedź jest w tabeli ostatnia, do Jagiellonii traci sześć punktów.
Gramy z zespołem walczącym o utrzymanie, który ostatnio przegrał w Lubinie z Zagłębiem. Zdajemy sobie sprawę, że gospodarze będą wyjątkowo zdeterminowani. My jednak jedziemy tam po wygraną. Wiemy jak wygląda nasza statystyka wyjazdowa i to nas uwiera - mówił Stolarczyk w czwartek na konferencji prasowej.
Jagiellonia w tym sezonie nie wygrała meczu na obcym boisku. W drugiej rundzie przez cztery spotkania, do porażki z Rakowem, utrzymywała serię bez przegranej, ale na wyjazdach remisując.
W niedzielę w Legnicy zagra bez kapitana Tarasa Romanczuka, który pauzuje za żółte kartki. W kadrze nie będzie też już Martina Pospisila; czeski pomocnik, który w białostockim klubie rozegrał w ciągu pięciu lat blisko dwieście spotkań, rozwiązał umowę za porozumieniem stron i przeniósł się do ekstraklasy w swojej ojczyźnie, grać będzie w Sigmie Ołomuniec. Po ostatnich transferach Jagiellonia ma dużą konkurencję na środku pomocy i 31-letni piłkarz praktycznie nie grał.
W ocenie trenera Stolarczyka, z kolejnym występem jego piłkarze będą prezentować się lepiej. Bywamy usztywnieni, brakuje nam pewności siebie, a co za tym idzie także kreatywności i swobody. Wraz z napływającymi punktami ta kreatywność powinna wrócić - uważa szkoleniowiec.
Pytany o najbliższego rywala powiedział, że to zespół, który potrafi bronić się całym zespołem, ale traci bramki. Przestrzegałbym przed huraoptymizmem. W naszej lidze nie ma zdecydowanych faworytów. Legniczanie chcą włączyć się do walki o utrzymanie. Nasi adwersarze zrobią wszystko, aby wygrać, ale mamy swój pomysł, jak odciągnąć rywali od własnej bramki - mówił.
Początek meczu w Legnicy między Miedzią i Jagiellonią - w niedzielę o godz. 12.30.
autor: Robert Fiłończuk