Dla obu drużyn poniedziałkowe starcie miało ogromne znaczenie. Zarówno Korona, jak i ŁKS są w strefie spadkowej. Ale kielczanie przed rozpoczęciem meczu do bezpiecznej lokaty tracili tylko dwa punkty, a ich rywale aż 10. Oba zespoły świadome stawki spotkania rozpoczęły ostrożnie. Na boisku było dużo walki, ale głównie w środkowej strefie boiska. Już po kilku akcjach pojedynek został przerwany na kilka minut, po tym jak fani gospodarzy odpalili race.

Reklama

Fatalny błąd bramkarza ŁKS

Jako pierwsi groźną sytuację stworzyli goście. Obrońcy Korony sfaulowali przed własnym polem karnym Jakuba Letniowskiego. Mocne uderzenie z rzutu wolnego Daniego Ramireza w świetnym stylu obronił Konrad Forenc. Kielczanie mieli przewagę w posiadaniu piłki, ale początkowo niewiele z tego wynikało. Groźnie pod bramką łodzian zrobiło się dopiero po półgodzinie gry. Po dośrodkowaniu Dawida Błanika z linii pola karnego mocny strzał Dominicka Zatora z dużym trudem obronił Dawid Arndt.

To właśnie bramkarz gości był negatywnym bohaterem kolejnej akcji przeprowadzonej przez podopiecznych trenera Kamila Kuzery. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Błanika, Arndt tak pechowo interweniował, że piłka trafiła do Yoava Hofmaystera, który strzałem głową wyprowadził zespół ze stolicy regionu świętokrzyskiego na prowadzenie.

Reklama

Sześć minut później gospodarze mogli zdobyć kolejną bramkę, ale strzał Marcusa Godinho minął słupek bramki łodzian.

Drużyna Piotra Stokowca całkowicie oddała inicjatywę przeciwnikowi, ale o dziwo tuż przed przerwą doprowadziła do wyrównania. Kielczanie stracili piłkę w środku boiska, Kay Tejan wypuścił w uliczkę Huseina Balica, a pozyskany w przerwie zimowej Austriak w sytuacji sam na sam nie dał szans Forencowi na skuteczną interwencję.

Zdobyty gol dodał animuszu zespołowi z Łodzi. W 49. min piłka po strzale Tejana po raz drugi trafiła do bramki Korony, ale sędzia Paweł Raczkowski odgwizdał spalonego. Trenerzy obu drużyn chcąc ożywić poczynania swoich podopiecznych wprowadzili do gry zmienników. W zespole Korony na boisku pojawili się Jakub Łukowski, Danny Trejo i Jewgienij Szykawka, a wśród rywali Pirulo i Yadegar Rostami.

Amerykanin bohaterem ostatniej akcji

Goście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale dość długo nie przekładało się na klarowne sytuacje. W 72. min goście mogli jednak wyjść na prowadzenie, ale Ramirez przegrał pojedynek sam na sam z Forencem. W ostatnim kwadransie zarówno Korona, jak i ŁKS postawiły na atak, dając do zrozumienia, ze remis w tym meczu ich nie interesuje.

W 87. min gospodarze mogli wyjść ponownie na prowadzenie, ale efektowny strzał przewrotką Szykawki obronił Arndt. Kiedy wydawało się, że zespoły podzielą się punktami, już w doliczonym czasie gry Amerykanim Trejo, w swoim debiucie w Koronie, strzelił zza pola karnego z woleja, zapewniając swojej drużynie zwycięstwo.

Korona Kielce - ŁKS Łódź 2:1 (1:1)
Bramki: 1:0 Yoav Hofmayster (36-głową), 1:1 Husein Balic (45+6), 2:1 Danny Trejo (90+4)
Żółta kartka - Korona Kielce: Marcus Godinho, Yoav Hofmayster. ŁKS Łódź: Bartosz Szeliga, Kay Tejan, Jędrzej Zając, Jakub Letniowski
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 9 880
Korona Kielce: Konrad Forenc - Dominick Zator, Bartosz Kwiecień, Miłosz Trojak, Marius Briceag - Dawid Błanik (67. Jacek Podgórski), Yoav Hofmayster, Nono (77. Dalibor Takac), Martin Remacle, Marcus Godinho (58. Danny Trejo) - Adrian Dalmau (58. Jewgienij Szykawka)
ŁKS Łódź: Dawid Arndt - Bartosz Szeliga, Rahil Mammadov, Marcin Flis, Piotr Głowacki - Jędrzej Zając (68. Pirulo), Jakub Letniowski (68. Yadegar Rostami), Michał Mokrzycki, Husein Balic (79. Antoni Młynarczyk) - Dani Ramirez (79. Engjell Hoti), Kay Tejan (88. Oliwier Sławiński)