Europejska Unia Piłkarska oskarża Wengera i Nasriego o to, że niezgodnie z przepisami krytykowali pracę arbitra. Szkoleniowiec Arsenalu dyskusję z sędzią kontynuował jeszcze w tunelu w drodze do szatni i na pomeczowej konferencji prasowej.

Chodziło o pokazanie w 56. minucie drugiej żółtej i w konsekwencji czerwonej kartki napastnikowi Robinowi van Persiemu. Powodem miało być oddanie strzału przez Holendra po gwizdku sędziego. Stało się to na początku drugiej połowy, gdy na tablicy wyników widniał remis 1:1. Grający w osłabieniu londyńczycy stracili potem dwie bramki, przegrali 1:3 i nie zakwalifikowali się do ćwierćfinału.

Reklama

"Rozmawiałem z ludźmi z UEFA i byli zszokowani tą decyzją. To zabiło obiecujący mecz, ale nie wiem dlaczego. Nie potrafię tego zrozumieć. Nawet jeśli Robin słyszał gwizdek, to czy kiedykolwiek widzieliście, aby piłkarz za takie coś wyleciał z boiska - pytał retorycznie francuski trener Kanonierów po spotkaniu. - Z takiego obrotu spraw mogą być niezadowoleni nie tylko kibice Arsenalu, ale wszyscy fani piłki nożnej. Na pewnym poziomie rozgrywek takie rzeczy nie powinny się zdarzać".

UEFA podjęła taką decyzję po przestudiowaniu raportu złożonego przez szwajcarskiego sędziego oraz jej delegata na ten mecz, Słoweńca Dane Josta. Komisja dyscyplinarna zbada tę sprawę 17 marca.

Zgodnie z przepisami za nękanie i obraźliwe zachowanie wobec sędziego zawodnikom lub działaczom grozi kara odsunięcia przynajmniej od dwóch meczów w europejskich rozgrywkach.

Reklama

Sam Van Persie, który swoją drugą żółtą kartkę nazwał "totalnym żartem", nie został oskarżony. Holenderski piłkarz usprawiedliwiał się, że nie słyszał gwizdka sędziego, gdyż zagłuszył go hałas 95-tysięcznego tłumu kibiców.