Jagiellonia w rewanżu stała przed trudnym zadaniem, ale nie niemożliwym. Piłkarze Bodoe/Glimt na własnym stadionie są trudni do pokonania. Przekonała się o tym w poprzednich latach m.in. AS Roma czy Ajax Amsterdam. Jednak był też promyczek nadziei w postaci zwycięstwa Legii Warszawa w 2021 roku.
Miłe złego początki
Podopieczni Adriana Siemieńca, którzy są aktualnym liderem polskiej Ekstraklas lecą do Norwegii mieli do odrobienia jednobramkową stratę z pierwszego pojedynku.
Piłkarze Jagiellonii bardzo dobrze zaczęli mecz. Nie mógł się on dla nich lepiej ułożyć. Już w 4. minucie piłka po uderzeniu Jesusa Imaza odbiła się od poprzeczki, trafiła w obrońcę rywali i wpadła do siatki.
W tym momencie kibice białostoczan na pewno mocniej uwierzyli, że ich ukochana drużyna jest w stanie wyeliminować Norwegów i awansować do kolejnej rundy.
Mocna odpowiedź Bodoe/Glimt
Nic z tego. Gospodarze boleśnie sprowadzili Jagiellonię na ziemię. Jeszcze przed przerwą miejscowi wbili przyjezdnym dwa gole.
W ciągu czterech minut między 34. a 38 minutą Sławomir Abramowicz dwukrotnie skapitulował. Autorami trafień byli Sondroe Fet i Isak Mattaa.
Jagiellonii pozostała gra o Ligę Europy
W drugiej części spotkania piłkarze Bodoe/Glimt strzelili zdobyli kolejne dwie bramki i przypieczętowali swój awans. Najpierw w 56. minucie drugiego gola w tym pojedynku strzelił Fet. Natomiast czternaście minut później wynik meczu na 4:1 ustalił Kasper Hogh.
To koniec marzeń Jagiellonii o grze w Lidze Mistrzów. Na pocieszenie liderowi Ekstraklasy pozostaje walka o awans do Ligi Europy.
Jagiellonia w 4. rundzie eliminacji Ligi Europy zmierzy się ze zwycięzcą dwumeczu Panathinaikos Ateny - Ajax Amsterdam.