Legia w poprzednim sezonie pokazała, że najbiedniejszy klub w Ekstraklasie jest dla nie niewygodnym rywalem. W nowych rozgrywkach nic się nie zmieniło.

Reklama

Legia nie zrehabilitowała się za porażkę z Piastem

Ekipa dowodzona przez Gonzalo Feio pojechała na mecz z Puszczą tuż po pucharowym zwycięstwie nad Broendby Kopenhaga.

Kibice "wojskowych" liczyli, że ich piłkarze zrehabilitują się za ubiegłotygodniową wpadkę na własnym boisku z Piastem Gliwice.

Nic takiego nie nastąpiła. Legia choć dwa razy obejmowała prowadzenie to musiała zadowolić się tylko remis, choć trzeba przyznać, że zespół ze stolicy może mówić o wielkim szczęściu, bo gospodarze w drugiej połowie byli zdecydowanie lepsi i mieli piłkę meczową w postaci rzutu karnego. Gdyby nie Kacper Tobiasz to Legioniści do Warszawy wracaliby z niczym.

Znów przekonaliśmy się, że w sporcie pieniądze "nie grają", bo pojedynek najbogatszego klubu Ekstraklasy z najbiedniejszym skończył się podziałem punktów.

Fabiema zaliczył spektakularne "pudło"

Remis padł też w hicie kolejki. Pod Jasną Górą miejscowy Raków gościł Lecha Poznań. "Kolejorz" na początku sezonu sprzedał trzy swoje gwiazdy. Z klubu odeszli Kristoffer Velde, Filip Marchwiński i Jesper Kalstrom.

W ich miejsce na Bułgarskiej pojawili się m.in. Daniel Hakans i Bryan Fabiema. Nowe nabytki Lecha mecz w Częstochowie zaczęły na ławce rezerwowych. Obaj wspomnieni gracze pojawili się na placu gry w drugiej połowie. Pierwszy z wymienionych niczym szczególnym się nie wyróżnił, natomiast drugi zaliczył spektakularne "pudło.

Reklama

Fabiema mógł zostać bohaterem spotkania. W jego końcowym fragmencie miał idealną okazję, by strzelić zwycięskiego gola, ale w koncertowy sposób ją spartaczył.

Polscy sędziowie weszli w konflikt z prawem

To i tak nic w porównaniu z czynami jakich dopuścili się trzej polscy sędziowie piłkarscy. Bartosz Frankowski, Tomasz Musiał i Krzysztof J. złamali prawo. Oprócz konsekwencji prawnych, które zapewne poniosą utracili możliwość wykonywania zawodu arbitra. PZPN całą trójkę odsunął od prowadzenia meczów.

O ile w przypadku Frankowskiego i Musiała istnieje możliwość, że obaj po jakimś czasie karencji wrócą na boiska, to J. nie ma już na to szans.