Real w meczu Atletico - Barcelona trzymał kciuki za gospodarzy
W sobotę Real Madryt wygrał z Villarreal 2:1. Dzięki temu wskoczył na fotel lidera. Z niego piłkarze "Królewskich" śledzili rywalizację swoich najgroźniejszych rywali w walce o tytuł mistrza Hiszpanii. Siedzieli w nim prawie do ostatniego gwizdka sędziego, ale gole Lamina Yamala i Ferrana Torresa w doliczonym czasie gry zepchnęły ich na drugą pozycję.
Pudło Lewandowskiego zemściło się na Barcelonie
W pierwszej połowie niedzielnego hitu ligi hiszpańskiej wielkiej piłkarskiej uczty nie oglądaliśmy. Dopiero tuż przed gwizdkiem na przerwę gra się ożywiła. Najpierw przed szansą na otwarcie wyniku stanął Lewandowski. Polak w dogodnej sytuacji jednak przestrzelił. To od razu zemściło się na Barcelonie. Gospodarze bardzo szybko wznowili grę. Zaskoczyli defensywę gości i wyszli na prowadzenie za sprawą Juliana Alvreza.
Lewandowski dał sygnał do ataku
Gdy w 70. minucie Alexander Sørloth podwyższył na 2:0, wydawało się, że drużyna prowadzona przez Diego Simeone nie ma prawa przegrać tego meczu. A jednak! W 72. minucie kontaktowego gola dla Barcelony strzelił Lewandowski. Kapitan reprezentacji Polski w polu karnym przyjął piłkę na pierś i mimo asysty obrońcy umieścił ją w bramce Atletico. To 22. gol 36-letniego napastnika w tym sezonie ligi hiszpańskiej.
Barcelona poszła za ciosem. Sześć minut później był już remis. Do remisu doprowadził Ferran Torres, który kilka minut wcześniej wszedł na boisko z ławki rezerwowych.
Yamal i Torres przechylili szalę zwycięstwa na stronę Barcelony
Katalończycy szalę zwycięstwa na swoją stronę przechylili w doliczonym czasie gry. Najpierw do siatki Atletico trafił Lamine Yamal, a wynik meczu na 4:2 dla Barcelony ustalił Torres.
Dzięki zwycięstwu podopieczni Hansiego Flicka zachowali pierwsze miejsce w tabeli. Mają tyle samo punktów co Real, ale o jeden mecz mniej rozegrany. Trzecie jest Atletico, które do prowadzącej dwójki traci "cztery" oczka.