Po dwóch meczach drugiej rundy z Koreą Południową (wygranym 3:2) i Rosją (przegranym 0:3) Polki, podobnie jak pozostałe zespoły uczestniczące w mundialu, miały dzień wolny. Ale tylko pozornie - dziewczyny musiały wstawać skoro świt, bo rano miały trening w ośrodku sportowym Ajinomoto. Popołudniowy czas wolny spożytkowały głównie na odpoczynek i krótki spacer. Na wieczór sztab szkoleniowy starannie przygotował analizę wideo najbliższego rywala - reprezentacji Chin.

Reklama

Polski zespół już przez dwadzieścia dni przebywa w Tokio. Siatkarki nie ukrywają, że tęsknią za rodzinami. "Chciałybyśmy już wrócić, tęsknimy, ale też marzy nam się gra do samego końca o najwyższe miejsca" - mówią zawodniczki. Szkoleniowiec reprezentacji Jerzy Matlak też widzi pewne znużenie i zmęczenie psychiczne wśród swoich podopiecznych.

"Jesteśmy już prawie trzeci tydzień w tym samym miejscu, w tym samym hotelu. Obracamy się między tymi samymi murami, tymi samymi wieżowcami. Codziennie rano spotykamy się przy windach na tym samym piętrze. Jedziemy rano na halę godzinę, po to by potrenować kilkadziesiąt minut i znów godzina w autokarze w drodze do hotelu. Gdy wracamy do swoich pokoi, każdy marzy o tym, by się jak najszybciej położyć. Zmęczenie na pewno jest, ale nie fizyczne, tylko psychiczne. Trudno czasami wytrzymać" - mówił selekcjoner.

Tegoroczny sezon dla reprezentacji jest wyjątkowo długi, a to dlatego, że mistrzostwa świata w Japonii, podobnie jak przed czterema laty, rozpoczęły się dopiero na przełomie października i listopada. "Oczywiście, że wolałbym by mistrzostwa zaczęły się wcześniej, ale ja nie mam na to żadnego wpływu" - przyznał Matlak.

"Nie ukrywam, że jak byłem trenerem klubowym, uważałem, że sezon reprezentacyjny trwa za długo. Teraz, gdy moja +optyka+ się zmieniła, to nawet te pięć miesięcy, które spędziliśmy razem w tym roku, to nie jest aż tak dużo. Sporo podróżowaliśmy, było też wiele przerw w zgrupowaniach. Na to szkolenie tak naprawdę wiele czasu nie mieliśmy. Główna praca musi być cały czas wykonana w klubach. Dlatego też ważne, by w naszej lidze było więcej mocnych klubów niż dwie drużyny, jak to miało miejsce w ostatnich latach" - dodał.

We wtorek polskie siatkarki zagrają z Chinkami o godz. 15.45 czasu lokalnego (7.45 czasu polskiego). Pobudkę jednak przewidziano już o 7.00 rano, bo na godz. 9.00 zaplanowano poranny rozruch.