"Przed meczem w szatni była bardzo dobra atmosfera. Byłyśmy nastawione na walkę. Miałyśmy szansę na grę o miejsca 5-8, a nawet mówiło się, że przy szczęśliwym zbiegu okoliczności możemy powalczyć o półfinał. Trudno powiedzieć, czy to stawka spotkania nas sparaliżowała" - mówiła po meczu środkowa polskiego zespołu Bednarek-Kasza.

Reklama

Polki po słabym początku meczu miały szansę "wrócić" do gry w drugim secie. Prowadząc 23:20, straciły pięć punktów z rzędu i wiarę, że można odwrócić losy pojedynku.

"Trudno powiedzieć, na ile końcówka tego drugiego seta zadecydowała o wyniku, bo tak naprawdę cały mecz na pewno nie wyglądał, tak jakbyśmy chciały. W każdym z setów można było lepiej zagrać, a Chinki były dzisiaj do pokonania. Zagrałyśmy jednak bardzo słabo i to jest główna przyczyna naszej porażki. Na mistrzostwach z większością zespołów jesteśmy w stanie grać jak równy z równym, ale naprawdę nie wiem, z czego wynikają nasze przestoje i momenty bardzo słabej gry" - skomentowała.

Dla Polek środowy mecz z Turcją będzie o być albo nie być na mundialu. W przypadku porażki, biało-czerwone będą pakować bagaże i wrócą już w czwartek do kraju. Zwycięstwo może im jeszcze dać szansę walki nawet o piąte miejsce, ale przy wyjątkowo szczęśliwym zbiegu okoliczności. Bardziej prawdopodobna będzie gra o lokaty 9-12.

"Na pewno włożymy całe serce w jutrzejszy mecz, ale nie jestem w stanie powiedzieć jak to będzie wyglądać. Dzisiaj też miałyśmy zagrać dobrze..." - zapewniła siatkarka, która przeciwko Chinkom nie miała zbyt wielu okazji do ataku. W sumie zdobyła tylko cztery punkty.

"Niestety, ale mamy kłopot z przyjęciem, a to nie pozwala na kombinacyjną grę ani środkiem" - podsumowała Bednarek-Kasza.