Polacy do spotkania podeszli po nieoczekiwanej przegranej z Finami 2:3. Włoski szkoleniowiec Andrea Anastasi postanowił zatem w wyjściowej szóstce zaufać tym zawodnikom, którzy dwa dni wcześniej odnieśli zwycięstwo nad Brazylijczykami 3:2 (pierwszy triumf w meczu o punkty od 10 lat).
Kanada z kolei była uskrzydlona po dwóch poprzednich zwycięstwach. Drużyna prowadzona przez doświadczonego trenera Glenna Hoaga zrobiła w ostatnich latach olbrzymi postęp, co udowodniła w dwóch poprzednich meczach. Jako jedyna w grupie B mogła pochwalić się dwoma wygranymi.
Przed wylotem do Kanady przed atakującym Gavinem Schmittem ostrzegał również w rozmowie z PAP Michał Kubiak.
"To zawodnik, który jest bardzo groźny i zdobywa punkty z bardzo trudnych piłek. Ostatni sezon grał w lidze koreańskiej, ale jego umiejętności są wielkie" - powiedział.
I również przebieg poniedziałkowego spotkania pokazał, że gospodarze pierwszego turnieju nie przez przypadek mają na koncie dwie wygrane.
Pierwszy set to ich dominacja w niemal każdym elemencie. Polacy popełniali z kolei serię własnych błędów. Uderzali w aut, mieli kłopoty z przyjęciem i nie potrafili skutecznie zagrywać. Trener Andrea Anastasi przy stanie 15:19 miał już wykorzystane dwie przerwy, a chwilę później za Michała Winiarskiego na parkiet wpuścił Michała Ruciaka, ale i to nic nie zmieniło. Brązowi medaliści mistrzostw Europy przegrali 17:25.
Druga partia nie rozpoczęła się lepiej, a punktem zwrotnym była kontuzja Piotra Nowakowskiego przy stanie 3:5. Środkowy polskiej reprezentacji tak niefortunnie postawił nogę, że doszło do urazu stawu skokowego. Nie opuścił boiska o własnych siłach, został zniesiony przez kolegów.
To jednak wyraźnie zmobilizowało biało-czerwonych, którzy zaczęli grać jak w transie. Na boisku pojawił się Grzegorz Kosok i Polacy zaczęli seriami zdobywać punkty. Kanadyjczycy kompletnie nie radzili sobie z przyjęciem (28 proc. skuteczności) i nagle zrobiło się 20:15. Bardzo dobre zawody rozgrywał Zbigniew Bartman, którego nie mógł powstrzymać ani blok, ani obrona. Podopieczni Anastasiego wygrali 25:19.
W trzeciej partii biało-czerwoni poszli za ciosem i od początku narzucili własny styl gry. Prowadzili przez cały niemal set trzema punktami, a na końcu, dzięki dobrym zagraniom Bartmana (73 proc. skuteczności w ataku) i świetnemu przyjęciu zwyciężyli 25:21.
Kanadyjczycy z kolei nie radzili sobie bez Schmitta, którego w trzeciej partii ściągnął z parkietu Hoag. Jego nieobecność świetnie wykorzystali Polacy, którzy czwarty set rozpoczęli od prowadzenia 4:1 i cały czas utrzymywali trzypunktową różnicę (12:9). Biało-czerwonym wychodziło wszystko, zdominowali grę w każdym elemencie i śmiało zmierzali po triumf (16:11).
Gospodarze byli bezradni i po raz pierwszy w Toronto schodzili jako pokonany zespół. W czwartym secie przegrali 19:25 i 1:3 cały mecz.
Najskuteczniejszym zawodnikiem spotkania był Bartman, który w czterech partiach zdobył 31 punktów.
Kolejny turniej z udziałem Polaków odbędzie się za dwa tygodnie (1-3 czerwca) w Katowicach. Po powrocie do kraju biało-czerwoni udadzą się na zgrupowanie do Spały.
Od tego roku zmieniła się formuła rozgrywania fazy interkontynentalnej. Odbędą się cztery turnieje, po jednym w każdym kraju z grupy.
Do Final Six (4-8 lipca w Sofii) awansują zwycięzcy czterech grup, gospodarz i najlepsza drużyna z drugiego miejsca.
Polska - Kanada 3:1 (17:25, 25:19, 25:21, 25:19)
Polska: Piotr Nowakowski (1), Michał Winiarski (10), Zbigniew Bartman (31), Michał Kubiak (9), Łukasz Żygadło (2), Marcin Możdżonek (9) i Krzysztof Ignaczak (libero) oraz Michał Ruciak, Grzegorz Kosok (8).
Kanada: Joshua Howatson (2), Adam Simac (9), Steve Brinkman (8), Gavin Schmitt (13), Frederic Winters (6), Gordon Perrin (11) i Daniel Lewis (libero) oraz Dallas Soonias (11), Dustin Schneider, Alexandre Gaumont (1).