Trzy lata temu po reformie World Grand Prix polska reprezentacja została przeniesiona do drugiej dywizji. Szansa na powrót do elity była już w 2014 roku, gdy Polska organizowała turniej finałowy, ale zajęła czwarte miejsce. Jeszcze bliżej awansu była przed rokiem, jednak w finale w Lublinie przegrała z Holandią 0:3.
Teraz najlepsza czwórka drugiej dywizji będzie rywalizować w Warnie. Biało-czerwone nie miały większych kłopotów z zakwalifikowaniem się do turnieju finałowego, ale poza reprezentacją Portoryko, z którą dwukrotnie przegrały (2:3 i 0:3), pozostali przeciwnicy nie byli zbyt wymagający.
Te dwa turnieje eliminacyjne dużo nam dały. Moim zdaniem nawet te przegrane spotkania z Portoryko nie zamazały dobrego występu, bo musimy pamiętać, że nasza reprezentacja jest w przebudowie. Na pewno szkoda tego pierwszego meczu z Portorykankami, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki. Może zabrakło nam doświadczenia czy po prostu takiego cwaniactwa – powiedziała rozgrywająca reprezentacji Joanna Wołosz.
Polki w sobotnim półfinale zmierzą się z Bułgarkami. W drugiej parze Dominikana powalczy z Portoryko.
Bułgarki grają szybką siatkówkę. Gra opiera się m.in. na doświadczonej atakującej Emilii Nikołowej, którą znam z ligi włoskiej. To będzie trudny rywal, bo zawsze niewygodnie walczy się przeciwko gospodarzowi, któremu kibice i ściany pomagają. Słyszałam, że ma być system challenge, co na pewno trochę ułatwiłoby nam sytuację – zaznaczyła Wołosz.
Podopieczne Jacka Nawrockiego w podróży spędziły ok. 10 godzin. Do Sofii leciały przez Stambuł, a następnie ze stolicy Bułgarii autokarem dotarły do Warny.
To międzynarodowa federacja zajmuje się transportem i kupuje bilety na samolot. Nie mamy na to wpływu. Takie podróże kształtują charaktery – dodała z uśmiechem reprezentantka Polski.
Program spotkań:
sobota półfinały
Portoryko – Dominikana (15.10)
Bułgaria – Polska (18.10)
niedziela
mecz o trzecie miejsce (15.10)
finał (18.10)