Kubiak w sobotnim pojedynku z Finami (3:1) zaliczył słabszy występ. Fabian Drzyzga często posyłał mu piłki, ale kapitan biało-czerwonych miał bardzo słabą skuteczność. W końcówce spotkania trener Vital Heynen wziął 30-letniego przyjmującego na bok i długo z nim rozmawiał, a zawodnik słuchał go z poważną miną. W późniejszych rozmowach z dziennikarzami nie chciał zdradzić, o co chodziło i mówił tylko, że to był jego słabszy dzień. Po niedzielnym treningu przyznał jednak, że od kilku dni odczuwa skutki zatrucia pokarmowego.
"Zatrułem się przed meczem z Kubą i tak się to za mną ciągnie. Z dnia na dzień jest jednak coraz lepiej. Nie chcę za dużo o tym mówić, bo to mój prywatny problem, z którym przy pomocy sztabu medycznego muszę sobie poradzić" - zaznaczył.
Jak dodał, sam poprosił Heynena o możliwość dłuższej gry w sobotę, choć Belg przymierzał się, by zmienić go już po secie otwarcia.
"Trener spytał mnie, czy jestem gotowy do dalszej gry i byłem. Pomyliłem się w kluczowych momentach, ale nie zwalam tego na zatrucie pokarmowe, a na słabszy moment w mojej grze" - podkreślił.
Kubiak nie chciał, by przywiązywać dużą wagę do jego ostatnich kłopotów zdrowotnych.
"Skoro wychodzę na boisko to znaczy, że jestem w pełni zdrowy. Drobne dolegliwości ma każdy i trzeba sobie umieć z tym poradzić. Zatrucie pokarmowe to nie jest coś, co może mnie wyeliminować. Jak mnie dopadnie przed półfinałem, to przecież nie będę leżał wtedy w łóżku" - argumentował.
Zastrzegł, że nic mu nie wiadomo, by któryś z jego kolegów z kadry miał podobne problemy ze zdrowiem.
Doświadczony przyjmujący przyznał, że odporność jego organizmu nie jest teraz na najwyższym poziomie. Zapewnił przy tym, że jest obecnie w najwyższej formie pod względem sportowym. W rozmowie z dziennikarzami zdradził, jaką metodę leczenia może wykorzystać przed decydującymi meczami w grupie D.
"Staram się nie pić alkoholu, ale muszę chyba przyjąć +pięćdziesiątkę+, żeby się odtruć" - przyznał z uśmiechem.